09 sie 2007, 18:08
Juz dawno nikt tu nie pisal..... A mnie jest coraz ciezej nie wiem dlaczego..... Jestem w 33 tygodniu ciazy i cala ciaze czulam sie doskonale, ani jednej negatywnej mysli, pomimo nieraz fatalnego samopoczucia, a teraz? Skonczylam w czerwcu szkole, przestalam sie spotykac z kolezankami na co dzien, zaczelam miec coraz wiecej czsu i .... to mi nie posluzylo. Wakacje to byl jeden wielki dol psychiczny. Jestem zapisana do pani psycholog w przyszla srode, moze mi pomoze. Sa dni kiedy jest ok, ciesze sie swiatem, zyciem. Ale na ogol, ostatnio, taki dzien sie trafia powiedzmy jeden na tydzien. Przez wiekszosc czasu mysle negatywnie... O czym? Ze po co mi ta ciaza? Ze po porodzie na pewno dopadnie mnie depresja poporodowa, ze nie dam sobie rady tutaj sama, bez rodziny... Jest mi ciezko, smutno, placze z byle powodu, czuje sie nieatrakcyjna i czuje ze maz mnie juz skreslil jako seksowna kobietke ktor zawsze bylam, nienawidze moich ciazowych ciuchow, nawet zakupy nie sprawiaja mi juz przyjemnosci. Czsami widze swiatelko w tunelu, to nie tak ze ciagle tak czuje ale to sa tak krotkie, male chwile a jak mijaja to jeszcze bardziej mi ciezko.
Przed 3-4 laty chorowalam na nerwice lekowa. Minela mi wtedy jak poszlam do pracy w mlodym zespole, mialam wyzwania, nie mialam czasu na glupie myslenie. Wowczas nawet przeszlam przez rozwod bez zadnej akcji typu deprecha czy leki.... Nioe wiem dlaczego akurat teraz, kiedy powinnam sie tak cieszyc jestem smutna.....
Mam nadzieje ze to "tylko" hormony... ze to minie.... Bo ja bardzo kocham te moja Fasolke, tylko boje sie ze nie bede w stanie o nia zadbac po jej narodzinach.....
Sorki, za te dolujace wypociny, ale moze mi ulzy jak sie wygadam.... Moze macie jakies techniki na oddalenie czarnych mysli?
Z drugiej strony, troszke mnie pocieszylo to ze skoro jest taki watek na TT to nie jestem sama z tym problemem. Moze i mi sie uda znowu przywrocic radosc zycia....