Na wyjście to co innego. Oczywiście naszykowane będzie miał co ma dla nas zabrać. Ale rożek potrzebuję od razu po porodzie. Na pierwsze 12 godzin dziecko musi mieć pampersy, 5 pieluch tetrowych o rożek, bo w to jest bez mycia zawijany, żeby ta cała mazia się dobrze w skórę wchłonęła, a po 12 godzinach przebierany już w ubranka (też swoje oczywiście). My mamy trochę daleko do szpitala i nie mamy samochodu - kolejką wkd godzina drogi w jedną stronę. Nie mogę oczekiwać, że Artur zaraz po porodzie wsiądzie w kolejkę i będzie jechał do domu po resztę rzeczy. Przede wszystkim on też będzie zmęczony i będzie na pewno chciał jak najdłużej z synem posiedzieć a jak już wreszcie dotrze do domu to na pewno pójdzie spać.
U nas poprostu w szpitalu trzeba mieć ze sobą strasznie dużo rzeczy: od kubków i sztućcy począwszy na pampersach i ubrankach skończywszy. Ale skoro mają takie wymagania to chyba są przygotowani na wielkie bagaże

Choć ostatnio odnoszę wrażenie, że jesteśmy jedynymi którzy nie mają samochodu. Przez to często nikt nas nie rozumie. Moje koleżanki też się dziwią, że wszystko biorę od razu ale z drugiej strony żadnej mąż nie był przy porodzie i nie wyraził chęci przebywania z dzieckiem w szpitalu więc mogli sobie jeździć w tą i z powrotem ile tylko chcieli.
[ Dodano: 2007-09-14, 11:28 ]
Ja to się właściwie ostatnio zastanawiam czy mój mąż przez te 3 dni w ogóle pojedzie do domu, bo z tego co ostatnio mówi to wcale nie wynika żeby miał zamiar choć na sekundę synka zostawić
[ Dodano: 2007-09-14, 11:30 ]
Mówię mu dzisiaj, że część rzeczy zostawię np. połowę pampersów czy podkładów a on jak się wyśpi na drugi dzień to mi to przywiezie, a on: "Czy ja wiem, czy ja będę jechał do domu spać? I zostawić was?"
No to chyba muszę bagażówkę zamówić, bo jak jeszcze jego rzeczy na 3 dni będę miała spakować...