Dzieciaki Lipcówek 2007

[Viola]

Kinguś ja tak po cichu liczyłam na to że Viola męzusia przekupi a mi zostana tylko małe chłopaki bo dla nich to tańsze zabawki są

ULA moi chłopcy daliby się pokroić za ... słodycze, szczególnie czekoladowe

[ULA_TOMEK]

ULA moi chłopcy daliby się pokroić za ... słodycze, szczególnie czekoladowe

no to byśmy sie dogadali bo ja uwielbiam słodycze szczególnie czekoladki wiec nie bedzie tak trudno

[Agnes]

ULA_TOMEK nic sie nie pochwalilas na UM synkiem sliczny a w tej koszulce maly mezczyzna wszystkie wasze dzieciaczki sa sliczne Pozdrawiam

[sandra16]

wklejam fotki małego
Free image hosting by http://www.holdthatpic.com/

[serafinka]

a my wrócilismy z deszczowego spaceru. mały był niesiony w chuście a ja z parasolka było super!!!!!!

[Viola]

Serafinko ja zastanawiałam się nad kupnem chusty...ale słyszałam od kilku znajomych, że ich maluszki wcale nie chcą leżeć w chuście... no i sama nie wiem

[Kinga_łódź]

No właśnie z tymi chustami to tak różnie bywa jedne dzieciaczki chcą inne nie

[abegano]

Moja Natala nawet nie chce patrzeć na chustę....... A przydałoby się żeby się do niej przekonała bo w połowie października planujemy wypad od mojego menża z pracy do Szczawnicy. Trzy dni laby.....i gdyby sie przekonała to nie trzeba by było wozka brać....

[Kinga_łódź]

Abegano to super wypadzik się szykuje

A my 23 października wybieramy się na tydzień do Londynu w odwiedziny do moich rodziców A po powrocie zawale Was zdjęciami

[basik334]

Hejo!

Temat o chustach... Jaś łupi się jakby go kroili na sam widok. Pozostaje czekać aż będzie można go wkładać, aby świat widział

A my wybraliśmy się do miasta, jak pisałam. Świeciło piękne słońce, klimat letni, w sam raz na zakupy. Mąż mnie wysadził w centrum a sam pojechał do innej dzielnicy w interesach. Już po kilku krokach zorientowałam się że zostawiłam w aucie telefon, a mieliśmy sie dopiero umawiać. Po kilku następnych krokach zauważyłam, że pada. No to w sekundzie skręciłam do najbliższej kawiarni ( bo parasola niet, kto by mi kazał!), gdzie musiałam prosić o pomoc w wytarganiu wózka po schodach. Kelnerka zaczęła kwilić nad Jasiem, jak się okazało, pamiętała mnie jak z mężem tam chodziliśmy za ciężarnych czasów. Posiedziałam tam trochę, zapytałam o telefon, to nawet podano mi komórkę, ale do męża za Chiny nie mogę sie dodzwonić. Decyduję się wyjść, choć to pora karmienia, bo zaczynają palić przy stole obok. Na szczęście tylko kropi. Idę Rynkiem, a Jaś zaczyna się wściekać, bo głodny. Dzwonię do Olka. Nic z tego. Wchodzę do nast. kawiarni, muszę karmić. Zamawiam herbatę, zegnając się z zakupami, bo zaraz wszystko pójdzie na kawiarnie. Dostaję herbatę, karmię Jasia chowając sie jak sie tylko da. Płacę, wychodzę. Dzwonię do Olka i znowu nic. Dzwonię do rodziców, jak sie okazało, on też tam dzwonił, bo ze mną 0 kontaktu. Dzwonię na swój numer, wreeeeszcie odbiera! na dodatek okazało sie ze jest w centrum. Na bluzeczkę wystarczyło kasy, ale to żadna zapłata za nerwy, które przerobiłam. Dodam ze mieszkam trochę km od Krakowa i samotna jazda do domu raczej nie wchodziła w grę.

Serafinka, nie mam żadnych ćwiczeń. Wczoraj zrobiłam pierwsze brzuszki i to niewiele, bo ja poi cesarce. Ale dziś też zrobię, bo chyba ważna jest systematyczność.

Kinga buziaki dla Elizki!