no właśnie...ja sie czasami też tak zastanawiam... gdzie naszą resztę tak posiało, tym bardziej, ze w ciąży będąc, królowałyśmy tutaj z majorową na czele. Czuje sie osamotniona..
A co do kosztów związanych z fryzjerem - to ja mam jeszcze lepiej od kiedy sie do M. na wieś przeprowadziłam. W pobliskim miasteczku jest świetny fryzjer a kosztuje grosze! Za pasemka, strzyżenie i ułożenie włosów zapłaciłam 35 zł!!! A efekt - jak widać (oprócz przemilczanej grzywki Tutaj po prostu drożej by nikt nie dał i poszła babka na ilość klientek a nie na cenę. Robi złoty interes... A umiejętności - naprawdę dużo lepsze od większości, do których w mieście chodziłam...