witajcie kochane! napisze wam teraz o czyms... co napewno zmrozi wam krew w zylach... jeszcze do tej pory nie moge dojsc do siebie... otoz jestesmy terroryzowani przez trzy bulldogi sasiadki... bylo to w niedziele rano, przed siodma ( u nas jest jeszcze o tej porze ciemno) wyszlam ze swoim Pelusiem na sikanko na podworko... i wyobrazcie sobie ze te trzy wstretne psy w nocy przegryzly metalowa siatke... wbiegly do klatki schodowej , zanim jeszcze zdazylam wyjsc na podworze i jeden z nich zlapal mojego pieska w paszcze... nie wiedzialam co robic... bylam potwornie przerazona a Pele piszczal jak szalony... jedyna moja reakcja byl paniczny krzyk... i cale szczescie poskutkowal bo pies wypuscil mojego malucha a ja szybko zamknelam drzwi od klatki...Pelusiowi na szczescie nic sie nie stalo.. mi tez ( cale szczescie nie stracilam dziecka)...
cala niedziele sasiedzi z kamiennicy bali sie wyjsc na podworko bo psy biegaly po "naszej ziemi" a ich wlasciciele... pojechali sobie na weekend...
maz z sasiadem wyszli we dwoch... zastawili dziure w plocie deska.... i wiecie... ta wariatka, wlascicielka tych bulldogow wrocila w niedziele po poludniu... a do tej pory dziura zastawiona jest deska...nic z tym nie zrobila!
teraz boje sie z psem wychodzic wiec zalatwia potrzeby w domu... a co dopiero mowiac o zabawie Wiktorka w ogrodku...
dodam ze siatke przegryzly juz nie pierwszy raz... uwage sasiadce zwracalismy juz wielokrotnie... powiedzcie mi co mam robic??? gdzie mam sie zwrocic???na policje?
czy nie ma na takich ludzi zadnego sposobu??? sasiedzi mysleli otruc psy, no ale czemu one sa winne? to ta wariatka jest wszystkiemu winna! wielka milosniczka zwierzat...( w domu ma jeszcze zolwie, kroliki, kameleona i weza... )
pod koniec tygodnia bedziemy rozmawiac z wlascicielem kamiennicy ktory tez jest wlascicielem sasiedniego domu ktory wynajmuje ta wariatka...