Witajcie, Mamusie!
No wreszcie mam chwilę...ufff...
Do rzeczy:
Weselicho suuuper! Wyobraźcie sobie na takim jeszcze chyba nie byłam, w zasadzie nie było się do czego przyczepić. A tak na serio - w kościele pięknie (Basiu, Kapucyni ), a przyjęcie, muzyka, jedzenie, lokal (zameczek w Przegorzałach) na wysokim poziomie. Oczywiście w kościele Jaś dał czadu a ja chciałam zostać do Komunii i było trochę nerwowo, no ale zaraz potem zatkałam go cycem i był spokój. Obiadek sie przeciągnął trochę i w domu dopiero byliśmy na 20. Wykąpaliśmy, nakarmiłam, zostawiłam pod opieką siostry a sama od nowa "się wyprasowałam" i wróciliśmy się bawić. Wróciliśmy już o 1., niestety, stare dziadki z nas wstyd mówić, ale, mimo że nic nie piliśmy, w głowach nam się zaczęło kręcić. Pewnie ze zmęczenia no i za długo w stanie spoczynku.
Ale i tak sie wybawiliśmy przy świetnej muzyce, a ja się tu pochwalę że Olek jest tancerzem turniejowym ( tańczył w tym samym zespole co Edyta Herbuś) wiec siłą go na parkiet nie musiałam wyciągać.
Wczoraj nie udało nam sie odespać, dopiero dziś poleniuchowałam, oczywiście od karmienia nie było urlopu Lecę nadrabiać zaległości.