niestety z tym mieszkaniem to macie racje, gdy byliśmy sami w anglii to T był zupełnie inny, teraz się zmienił na gorsze trudno, ale z powodu kredytu to sprawa przesądzona więc muszę tu kwitnąć...najgorsze jest to ze to T nalegał na ślub, dziecko, a teraz ma to wszystko serdecznie w nonono, mnie jako kobietę to już wcale nie dostrzega, ale przyjdzie jeszcze czas że będzie miły.... poczekam, a teraz postanowiłam nie przejmować sietym co mówi, robi, po prostu będę tylko dla Mateuszka, i tak będzzie najlepiej... zobaczy jak to jest być odrzuconym, nie będę się prosić i robić słodkie oczka, koniec z tym, sam będzie sobie winien, zawsze ja ulegałam, będzie chciał żeby coś załatwić w swojej pracy, zawsze ja to robię, no bo to mój brat... a od dziś figa z makiem...i już nie będę się kłócić...
a my dziś pospaliśmy do 8 a teraz Mat szaleje na macie, a ja zabieram się za pranie i prasowanie jego ciuszków, co do ząbków, to jeszcze nic tam nie czuję, a siedzieć to tak ale jesli go podtrzymam, no i jeszcze przewracanie z brzuszka na plecki to jeszcze nie... ale myśle sobie że każde dziecko ma inne tempo rozwoju i wszystko będzie w swoim czasie
Kasia zrobi.. odpowiedzialam że już to dawno zrobiłam, a ona no dziękuję... cóż się stało??? dziękuję słowo to nieczęsto pada z jej słów, Mały śpi, jego pranie już się pierze, trochę ogarnęłam domek a teraz przerwa jakaś mi się należy...
ciesze sie ze w koncu znow jest wszystko w porzadku, mam nadzieje ze na długo 
dla małej zrobiłam i 
w miare dom ogarnełam, czekam na A. i musze jeszcze skoczyc do sklepu...
trzeba korzystac 
dla Majeczki
no czekał na mnie do północy...A potem jeszcze naszemu dziecku się przypomniało, że przecież jeść trzeba nie...No...a potem się działo...oj działo! 
