19 paź 2007, 15:08
nie idziemy sami, slub mamy w Mszczonowie to za warszawa o godz 16,0 tez mi godzina musimy wyjechac z domu kolo 15,20 bo niewiemy gdzie to jest i wesele w nadarzynie to juz lepiej:) ale najgorsze jest to ze musze sie od rana syzkowac na 11 do fryzia jade do zabek do kolezanki a potem wracam i pewno pojedziemy, a Macius zostaje z moja mama bo tesciowa to brzydzi sie kupy przebrac a co dopiero kaszke dac pewno nie wie co to kaszka a pozatym bala bym sie a do mojej mamy ma zaufanie, wiec wracajac z fryzia podjade po moja mame na goclaw (praga poludnie wiesz gdzie??) i pojade do domu gdzie moj mezulek bedzie na spacerku mama przejmie malego a my sie bedziemy syzkowac nie chce mi sie isc jak cholera jeszcze do tego taka pogoda, mialam sobie teraz prasowac szal i wogole cos zrobic ze soba jakis paznokiec a tu nonono Maciek juz sie obudzil :)
[ Dodano: 2007-10-19, 15:09 ]
slub o 16,30 cos mi klawiaturka nie dziala sorki
Maciek siedzi w wozku i swiruje ta kze szok zaraz rozbierze caly wozek na czesci i mowi KA ka kak koj koj koj smiesznie