co do mojej cierpliwości to bywa różnie
naprawdę staram sie , bo zawsze sobie mówiłam że najważniejsze to rozmawiac od małego , bo nie da sie nic załatwic krzykiem a spokojną rozmową da ( to sprawdziłam i dziala), ale niestety nie mogę robić z siebie świętej , bo coraz częściej wybucham.Spowodowane to jest ( ja tak myślę), brakiem czasu, ciagły pęd mnie wykańcza i jak mam powtórzyc cos kilka razy , to mnie krew zalewa i zaczynam krzyczec
Co do bicia to mowie głośne NIE, a mój P jeszcze głośniejsze NIEEEEE
raz zdażyło mi sie przylać małego klapsa w obecności włąśnie P i niewyobrażacie sobie jaką miałam awanturę ,że biję dziecko i wogóle