madziarka81
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3081
Rejestracja: 23 mar 2007, 17:10

05 lis 2007, 09:38

Cześć dziewczynki.

A ja nie podałam numeru telefonu :ico_wstydzioch: Zapomniałam. Mój nr to 668 992 858.
Uciekam na razie, zajrzę później bo teraz nie mogę pisac.

Buziaczki.

Awatar użytkownika
kaska28
Gaduła niepokonana!
Gaduła niepokonana!
Posty: 838
Rejestracja: 07 mar 2007, 13:31

05 lis 2007, 09:40

Madziarka juz uzupełniłam :-D

Katka
Wodzu
Wodzu
Posty: 11450
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:43

05 lis 2007, 09:51

Kochane poświeciłam bezdomnym psom i kotom kawałek swojego życia, wiele widziałam w schroniskach i u porzuconych zwierzat. Wraz z Mężem wyciagalismy je ze schronisk, zbieralismy z ulicy, z piwnic. Zabieralismy do siebie i szukalismy im dobrych domków, godnych warunków do zycia, szansy na normalne zycie, takie jakie pies i kot powinien miec. Niejednokrotnie wieźlismy te zwierzeta w odległe miejsca w Polsce, do ich miejsca na ziemi...Jestem zapalona dogomaniaczka i staram sie zrozumiec zwierzeta...Pożegnałam juz dwie swoje ukochane psice... Jedna odeszla "naturalnie", byłam z nia do końca, trzymałam ja w ramionach, szeptałam jej do uszka, ze bardzo ja kocham i pozwalam jej odejsc, by juz nie cierpiała dłuzej...To było cięzkie przezycie, ale mimo wszystko ciesze sie, ze towarzyszyłam jej gdy odchodziła...
Druga sunie pożegnał mój Mąż, do końca trzymał jej główke na kolanach, mówił do niej i głaskał ją, gdy odchodziła...Zwierzeta czują tak samo jak ludzie.Boją sie samotnosci...Dlatego uważam, ze jesli jest mozliwosc to trzeba byc z psem do ostatnich jego chwil, do ostatniego tchnienia. W koncu on tez był przy nas całe swoje zycie, był na straży i nigdy nas nie zawiódł...
Zwierzęta są mi bardzo bardzo bliskie...

Gooniu jak tylko dostane wyniki to sie zamelduje :ico_haha_02:
A z ta moja dzielnoscia to bywa róznie... Zdarzaja sie smutne i płaczliwe dni...Zdarzaja sie dni, gdy jestem rozżalona albo wrecz mam pretensje do świata o to, ze odebrano mi dwojke naszych upragnionych dzieci...

Awatar użytkownika
mz74
Dorosłem już do Liceum!
Dorosłem już do Liceum!
Posty: 1303
Rejestracja: 08 sie 2007, 13:33

05 lis 2007, 10:25

Cześć dziewczyny!!!

Ja już niestety w pracy, wszystko co dobre szybko się kończy, ale jak sobie pomyślę.. byle do Świąt (mam nadzieję, że dużo wcześniej mój synek nie będzie się pchał), to od razu mi się robi lepiej :ico_haha_01:

Misia, no wreszcie się odezwałaś, bo już myślałam, że coś nie tak :ico_nienie:, ciesze sie ze wszystko OK.

Monia, współczuje Ci! Wiem co to znaczy, sama już w życiu 2 psinki kochane uśpiłam :ico_placzek: , ale K@tk@ ma rację, nie możemy za wszelką cenę przedłużać ich cierpienia.

Swoją drogą K@tk@, naprawdę opisałaś to w cudowny sposób, jestem pełna podziwu dla Ciebie, nie tylko za to.....
Trzymam za Ciebie kciuki i jestem pewna, że wszystko się dobrze ułoży!!!

Ja jeszcze nie zaczęłam prać, ale ciuszków to już mam sporo.... :-) Teraz muszę się rozejrzeć za tymi... "pierdółkami" jak je nazywacie.. :ico_oczko:

Marcia, dobrze, ze cisnienie masz w normie!!! :ico_brawa_01:

Gosia, daj znac po wizycie!!!

Buziaczki dla WAS!!!

Katka
Wodzu
Wodzu
Posty: 11450
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:43

05 lis 2007, 10:36

mz74 pisze:Swoją drogą K@tk@, naprawdę opisałaś to w cudowny sposób, jestem pełna podziwu dla Ciebie, nie tylko za to.....
Trzymam za Ciebie kciuki i jestem pewna, że wszystko się dobrze ułoży!!!


naprawde Dziekuje za ciepłe słowa...

:ico_buziaczki_big: :ico_buziaczki_big: :ico_buziaczki_big:

Awatar użytkownika
Fintifluszka
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3623
Rejestracja: 16 mar 2007, 20:39

05 lis 2007, 11:45

Gdy zniknął mój piesek najbardziej się bałam, że mógł go potrącić samochód lub ktoś mu zrobił krzywdę, a mnie nie było przy nim i umierał samotnie gdzieś na poboczu... w krzakach-ta myśl rozrywa mi serce do dziś, bo Major nie wrócił... Jeśli nie żyje to mam nadzieję, że odszedł szybko i nie czół bólu... Jeśli więc możesz pożegnać swoją psinę, tak aby nie cierpiała i czuła Twoją obecność, to zrób tak...
może to naiwne, ale w głębi serca wierzę, że jeszcze zobaczę mojego pieska...
...Ja cały czas wszystko odkładam na później, nic nie kupuje, nic nie piore, nie prasuje... nie mam czasu, poza tym ciągle się zastanawiam od czego zacząć i generalnie Kuba mi nie pomaga wcale w żadnej kwestii i mam totalny zamęt z którym muszę sobie poradzić sama...

Katka
Wodzu
Wodzu
Posty: 11450
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:43

05 lis 2007, 11:54

Fintifluszko niewykluczone, ze Majora spotkasz jeszcze kiedyś...
Rzeczywiscie gdy zaginie pies, rózne mysli krążą po głowie...

Usiadz z Męzusiem i porozmawiaj nim.Powiedz, ze oczekujesz od niego pomocy i ustalcie plan działania.
Pozdrawiam :ico_haha_02: :ico_haha_02: :ico_haha_02:

mariola
Jestem mózgiem tego forum!
Jestem mózgiem tego forum!
Posty: 1805
Rejestracja: 29 sie 2007, 21:50

05 lis 2007, 12:05

Czesc wam strasznie dokucza mi dzisiaj bol glowy.Julke wysłałam do przedszkola miała nie iść bo kaszle no i po chorobie jest ale ona tak teskni za dziecmi no i tam troche sie pobawi,mąż pewnie mnie okrzyczy ale co miałam zrobi.Ja to naprawde strasznie rozpiezczam Julke az mi czasami żle z tym bo momentami nie daje sobie rady.Moja siostra wczoraj sie smiała że Julka to lubi z mama tylko chodzić bo do świetego spokoju zeby tylko nie płakala to mama jej wszystko pozwoli a tata nie. Natomiast moja siostra to dzieci sie smieja że gestapo jak przyjdzie to dostana ona rozpieszcza je ale potrafi tez byc surowa bardziej niz jej maz. A mi sie serce kroi jak Julce czegos nie moge dac.Musze troche sie zmienic bo przy dwojce dzieci to naprawde nie poradze sobie jak obydwie mnie tak wyszkola.Nie powiem czasami nawet dam klapsa Julce ale ona wie ze i tak na duzo moze sobie ze mna pozwolic. Dobra koncze bo pewnie was zanudzam tym.Dziewczyny ja caly czas pisze ze bede prala te ciuszki a jeszcze nic nie wypralam jestem az zla na siebie ze nie potrafie sie zmobilizowac. Uciekam robic obiadek pa.

Awatar użytkownika
misia85
maniakogadacz
maniakogadacz
Posty: 390
Rejestracja: 07 mar 2007, 21:52

05 lis 2007, 12:43

Cześć kochane :ico_ciezarowka: !!!!
Przepraszam ,że dopiero teraz Wam odpisuje, ale w sobotę zaczęliśmy remont i nie miałam czasu. A więc już opowiadam:
W piątek ok.13 zadzwoniłam do mojej gin ,powiedziałam jej co się dzieje i kazała mi przyjechać do szpitala. Pojechałam z mężem, babka zrobiła mi usg i co się okazało... mały obrócił się nóżkami w dół i dlatego mniej czułam jego ruchy, zbadała mi też szyjkę i jest szczelnie zamknięta. Zaproponowała mi żebym została szpitalu na noc, na obserwacji, no więc się zgodziłam. Położyli mnie do łóżeczka i podłączyli do ktg, serduszko synusia biło jak dzwon. Dowiedziałam się że waży już 1380 :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: . Rano o 4:40 przyszła pielęgniara zmierzyć ciśnienie i temperaturę ,podłączyć ktg. O 5 przyszła sprzątaczka, a o 6 babka pobrała mi krew, wypiłam glukozę (bleeeee) i o 8 znowu pobranie krwi, no i śniadanko. O 9 obchód, powiedziałam gin że jest już wszystko ok, no to zrobiła mi usg (mały obrócił się główką w dół) i mogłam już iść do domku :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: . Byłam już tak zmęczona, że chciałam jak najszybciej położyć się w swoim łóżku. Jak mąż wrócił z pracy, zaczęliśmy remont pokoiku naszego synusia i wczoraj od rana też walczyliśmy, więc dlatego nie miałam czasu nawet żeby zajrzeć na tt, przepraszam :ico_wstydzioch: :ico_wstydzioch: i jeszcze raz dziękuję za pamięć, jesteście kochane!!!!
Pozdrawiam Was wszystkie

Katka
Wodzu
Wodzu
Posty: 11450
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:43

05 lis 2007, 12:45

misiu85 jak dobrze, ze wsyztsko sie wyjaśniło :ico_brawa_01:
a z synusia jest kawał byczka :ico_oczko: :ico_haha_02:

Wróć do „Ciąża, czyli nasze 9 miesięcy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość