Ja kiedys chciałam błysnać przed moim chłopakiem,miałam mniej więcej 18-19 lat i zielonego pojęcia o gotowaniu; jego rodzice wyjechali na wczasy;więc skorzystaliśmy i "zamieszkaliśmy" razem... udawałam wyśmienitą kucharkę,chciałam na obiad mu zrobić schabowy z ziemniaczkami; utłukłam kotlety,wiedziałam,że trzeba posolić (nie wiedziałam ile,więc sypnęłam konkretnie
);nie wiedziałam,jak sie robi panierkę,ale kojarzyłam,ze trzeba zamoczyć w jajku i bułce,więc tak zrobiłam (zapomniałam o mące); potem obrałam ziemniaki,znowu sypnęłam soli kilka łyżeczek i wstawiłam...Jak podałam wtedy ten obiad,to On niemal się nie udławił
Spróbowałam- kotlety niedopieczone i przeeeeesolone,w ziemniakach czuć było tylko sól
Obiad wylądował w koszu,a my poszliśmy do McDonaldsa
Szybko potem poszłam do rodziców na "kurs gotowania"...dziś ten facet jest moim mężem,chwali sobie moją kuchnię,ale do dziś mi czasem wypomina tamten "obiad"