Zaczęłam od antybiotyku, potem brałam bardzo długo mefacit, jeszcze jeden lek którego nazwy nie pamiętam a brałam go bardzo dużo, dopochwowo też brałam leki,jeszcze jakiś antybiotyk (3 tabl. w opakowaniu) ja i mąż, no i na koniec bodajże bromocorn ( stosuje się go na przerwanie laktacji) - mój gin specjalizował sie w leczeniu niepłodności, ale ja poszłam do niego ze stanem zapalnym, którego wcześniejszy lekarz nie mógł wyleczyć przez 2 lata, no i on stwierdził chlamydiozę i tak mnie leczył.
Ale to było 1,5 roku temu i dlatego nie pamiętam nazw. Niestety ten lekarz nie zrobił mi USG, a jak sie później okazało - mam anatomiczna wadę macicy, wtedy to nie było ważne, bo nie myśleliśmy jeszcze o dziecku, ale w momencie, gdy nam zaczęło zależeć okazało sie to przyczyną długotrwałego starania i zagrożenia od samego początku.
A że tamten gin od niepłodności wyjechał do Holandii do kliniki leczenia niepłodność, więc musiałam znaleźć innego - i ten na szczęście na 1-wszej wizycie zrobił USG i dał skier. na hormony i przepisał luteinę. Po drugiej wizycie byłam już w ciązy
Się rozpisałam, i to w dodatku chaotycznie więc przepraszam
