Hej!
Nie było mnie chwile bo Tosia się rozchorowala, we czwartek zaczela strasznie kaszleć, w piatek bylismy u lekarza, dostala antybiotyk , sropki, wykrztuśne i inne piedoły. Teraz jest juz lepiej, ale ja oczywiście wielki stres czy jej serce da sobie rade z infekcją

bo teraz dostaje juz tylko jeden lek na serce. aAle mała jest dzielna i dała sobie rade. Problem był tylko z odkrztuszaniem flegmy bo niestety nie umie tego robić, trzeba było ja przechylac glowa ku dolowi i klepać po plecach to flegma sama wypływała albo wymiotowala, bo inaczej sie dusila, oj działo się
No i do tego całe dnie jak mam wolne to zakuwam. Juz mnie glowa boli i wymiotowac mi się chce od tych gineksów zakichanych, jeszcze jutro zaczynają mi się zajecia i musze dymac rano do przychodni bo mam rodzinną, same nudy, tylko ludzie z katarami......
Co do jedzenia, poddałam się i dzisiaj dałam Tosi słoiczek z butelki z duża dziurka i ze smakiem wyduldała cały

i otwierala buxke że chce jeszcze. wiec to ewidętnie kwestia łyżeczki, nie będę jej na raze zmuszać , może kiedyś się przekona, ona wszystko robi póxniej więc pewnie to też.
Ja wprowadzam jedzenie ze słoiczków bo na gotowanie nie mam czasu, może po sesji zacznę. Staram sie jej dawać obiadki a nie deserki bo mają więcej wartości. Kaszke jada regularnie rano i wieczorem i strasznie jej smakuje
Przewraca się z brzuszka na razie na jeden bok, ale to w sumie chuba przez przypadek bo po prostu podnosi tylko jedna noge ja lezy na brzuchu i samo ją przewraca. Z pleców przewraca sie tylko na boki, na brzuch jeszcze nie umie. ale każde dziecko rozwija się we wlasnym tempie więc nie ma co forsować

.
Waga też powolutku idzie w góre, dzisiaj ważyla już 5.600kg
