myślałam że będzie mi żal, albo że kiedyś będę ząłować... a tu proszę...nic mnie nie ciągnie nie mam żalu do siebie że wybrałam K... posłuchałam serca i dobrze zrobiłam...
a to że on żony nie wybronił ...hm... podomo okropnie rozpłakana wybiegła ...
szkoda mi jej bo w sumie pewnie czuje się na przegranej pozycji z kimś kogo na oczy nie widziała... może on jej coś tłumaczył tego nie wiem... podobno publicznie się nie odezwał tylko głowe zwiesił...
a tak z innej beczki...
kiedyś jak zaczynał sie mój związek z mężem... poprosiłam Go żeby nigdy mi nie mówił jak mnie zdradzi... ze karą dla niego będzie gryzące go sumienie... bo jakbym o tym wiedziała to by już nie było nas...
ogólnie to chyba najgorsze przezycie...
później już nie ma zaufania... nie ma bliskości...