i my wreszcie dotarliśmy do domu...
Wanesska zaliczyła upadek z łózka
Od 17 jeździłam z nią po szpitalach, dopiero w trzecim potaktowano nas powaznie, bardzo dobry lekarz się trafił, zdjęcia rentgenowskie oglądał z 20 minut i stwierdził, ze nic powaznego nie widzi, ale kazał jeszcze jutro o 12 przyjechać. Pochwalił, ze pojechałam z małą na ostry dyzur, bo u takich dzidizulinek niewiadomo co się moze dziać...
Jak ja się porzestraszyła,m
Najgorsze to, ze akurat wietrzyliśmy pupę i mała była w samym bodziaku. Upadła niefortunnie, bo spadając uderzyła sie jeszcze sw swoje łózeczko i lezała z przekrzywioną główką i płakała.. Nikomu nie zyczę.
W szpitalach jak to iw szpitalach... Jedni twierdzili, ze to nie ich przypadek, drudzy wogóle mnie nie chcieli słuchać, bpo rentgen u nich nie czynny.. A obejrzeć dziecko nie łaska?? To dobrze ze nic starsznego się nie stało, a gdyby było?? Póki jeździłam z miejsca na miejsce moghło się przeciez rozwinąć ...Szkoda gadać.
Siedzę i obserwuję ją, kazali mi w nocy ją wybudzić i sparwdzić czy kontaktuje,,,