ufff, ja przez tą moją sunię wyląduję kiedyś w szpitalu dla nerwowo chorych
w poniedziałek rano wystraszyła się jakiegoś hałasu i uciekła mi spod klatki, przez godzinę rano jej szukałam, a potem wywiesiłam na klatce ogłoszenie, że uciekła i że jak ją ktoś znajdzie to niech zadzwoni to przyjadę z pracy
mąż wrócił z badań ok.11 i szukał jej godzinę, ja nerwowo nie umiałam w pracy wysiedzieć i zwolniłam się wcześniej żeby jej poszukać, łaziłam przez 40minut
i jak już wracałam do domu, żeby spobie wziąć jakieś piocie, bo było bardzo ciepło w ten dizeń to zadzwonił mąż, zebym tylko kupiła po drodze dobrą kawę, bo sąsiadka ją przyprowadziłą
ups, całe szczescie....