a wiec JA zalozycielka tego temaciku
urodzilam
bylo to 8 marca, (termin byl na 17 marca) rano mialam stawic sie do szpitala na badanie i KTG moj prowadzacy gin stwierdzil ze do porodu jeszcze daleko, zero rozwarcia..mowil ze porod na wielkanoc
wieczorem powtorne KTG bo rano nie chcialo dobrze wyjsc.. po 18 wrocilam do domku. tego dnia wrocil moj maz (zawodowy kierowca) z 3 tyg pobytu na zachodzie. jak on wrocil a malemu nie spieszno na swiat..postanowilismy wykorzystac okazje..kochalismy sie bylo super
polozylismy sie spac kolo 22..kolo 23, 23.30 cos mnie zaczelo bolec w plecach.. czesto bolalo wiec to zbagatelizowalam..ale jak bole zaczely sie powtarzac i aczely robic sie coraz silniejsze to cos mi tu nie gralo...a bylam taka spiaca
po polnocy juz z bolu nie moglam, usiadlam na podloge w pozycji jakiej uczyli mnie w szkole rodzenia, pomagalo, bol ustepowal
obudzilam jekami meza, patrzy na mnie i pyta co sie dzieje Kamyczku..ja do niego ze chyba sie zaczyna ale sama nie bylam do tego przekonana..poszlam siusiu a tam... na bieliznie i wkladce czop sluzowy
acha..mysle to juz jest to! RODZE! przyszlam do pokoju..mowie do meza..kochanie jedziemy do szpitala, skorcze byly coraz czestsze. do szpitala trafilam o 01.25 to dokladna godzina przyjecia mnie w izbie przyjec, maz zrobil zdjecie zegarkowi
, otoz w izbie przyjec podczas wypisywania papierkow skurcze byly juz co 5 minut, bolalo jak cholera bo to byly tylko bole krzyzowe
zabrali mnie na porodowke, tam badanie wykazalo rozwarcie na opuszek palca, a skorcze juz co 3 minuty..wtem do gabinetu weszla cudowna polozna BUZIAKI DLA NIEJ powiedziala do mnie Kamilka ja tylko sprawdze jak to tam wyglada, zeby miec rozeznanie..takim oto sposobem wsadzila mi tam paluchy i rozmasowala szyjke, z opuszka palca zaraz zrobilo sie 4 cm
potem poszlismy juz na sale w ktorej bylam juz do konca, tam zrobila mi kolejny masaz i mielismy juz 6cm.. powiedziala do mnie Kamilka wejdz sobie pod prysznic bedzie ci lepiej, w miedzy czasie mezus przyjechal.. byla gdzies 03.00 moze kolo 04.00 nad ranem po prysznicuwlazlam na lozko porodowe, nie mialam ochoty chodzic kleczec tylko lezec.. bolalo jak diabli.. dostawalam srodki przeciwbolowe, kolo 5.30 rano zaczelo mnie strasznie bolec i skorcze co 1 minutke rozwarcie nie szlo dalej
wody nie odchodzily, w koncu mi je przebito, byly juz zielone (przez cholastaze) moj prowadzacy gin mial akurat dyzur..to on byl przy porodzie..on mnie zszywal
dawal srodki przeciwbolowe na zyczenie.. po tych srodkach zygalam jak kot
dostalam tyle ze zasypialam w przerwie miedzy skurczami a to byla zaledwie minutka
bylo cudnie zasnac hihii (lewatywy nie bylo)w koncu zdecydowali podac mi na wywolanie wiekszych skurczy osytocyne.. no zaczynalo wszystko zanikac.. moj ginek powiedzial Kamilka pospiesz sie kochana bo za 30 minut dyzur koncze
hihih to zaczely soie skurcze parte no i inna CUDOWNA POLOZNA powiedziala dasz rade w kilku skurczach urodzic.. i tak bylo moze w 5 skurczach partych moj Kondziu przyszedl na swiat. 7.50 RANO W NIEDZIELE, 9.03 WAGA 3670, DLUGI NA 59 CM. NAJKOCHANSZY SKARBIK NA SWIECIE!!!
BOLALO ALE BYLO WARTO! JESTEM PRZESZCZESLIWA
po porodzie jak mnie ginek zszywal, powiedzialam...kurde 10 minut przyjemnosci a tu tyle bolu.. rozsmieszylam wszystkich na sali hihhiih ale dzieki temu.. bylam rozluzniona i szczesliwsza.
DZIEWCZYNY
NIE MA CO SIE BAC PORODU.