Dzień dobry wszystkim :)
Kochane, długo mnie nie było (aż miesiąc), bo w Święta Bożego Narodzenia moje mdłości się baaardzo nasiliły, wymiotowałam po wszystkim (jedzeniu, piciu...), nawet jak nie jadłam i nie piłam... Potrafiłam cały dzień przesiedzień nad kibelkiem i na zmianę płakać i wymiotować... szkoda słów...
Ale moja gin mnie pocieszała, że jeśli kobieta tak przechodzi początek ciązy, to znaczy, że ma dużo hormonu podtrzymującego ciążę i to dobrze - więc ta myśl trzymała mnie przy życiu...
Skończył się I trymestr, za mną już, niewiarygodne - 14 tygodni ciąży, wymioty prawie ustały, więc jestem znowu w pracy i z Wami :)
Wszystkie badania, które robiłam podczas mojej nieobecności - wyszły dobre, 24 stycznia byliśmy z Panem na usg i miałam robioną biometrię - wszystko ok - kość nosowa obecna, na swoim miejscu, wielkość serca prawidłowa, uwidoczniono napływ do dwóch komór, ilośc płynu owodniowego prawidłowa, etc.
Widzieliśmy już naszą dzidzię - rączki, nózki, paluszki, główkę... niesamowite uczucie i widok, chociaż nie ukrywam, że oboje z Panem czuliśmy się tak, jakbyśmy na monitorze oglądali jakiś film, zupełnie nie związany z nami... Dzidzia strasznie rozrabiała w brzuszku (ja oczywiście jeszcze tego nie czuję...), nie sądziłam, że będzie się az tak ruszać!!!
W każdym razie - wszystko jest ok, wg usg, dzidzia ma 12 tygodni i 6 cm :) Nasz wielkoludek ;)
Wstawiam fotki brzuszka i dzidzi :)
domek w 5 tc
domek w 10 tc
domek 13 tc
a to zdjęcie dzidzi w 6 tc (kiedy naprawdę była jeszcze fasolką) i w 12 tc
jak Wam się podoba????
Wszystkim przesyłam fluidki i cieszę się, że znowu jestem z Wami :)
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################
##########################################################