My byliśmy dzisiaj w szpitalu na pobieraniu krwi...taką wielgachną igłą
ale malutki się nawet nie obudził
zauważyłam też że lubi jeździć samochodem... ja go werandowałam jeden dzień, a ostatnio ciągle łazimy po dworze z auta do przychodni, do szpitala, i generalnie staram się z nim chwilkę postać na dworze, jak już jesteśmy na wyjściu... my mamy wózek na teraz, ale kupimy nowy pod koniec miesiąca, póki co na pewno parę razy wyjedziemy tym wózkiem na spacer-myślę, że już w ten weekend... Tylko Kuba ostatnio ciągle zapracowany, nie ma dla nas za wiele czasu, ale jak jest w domu to mi bardzo pomaga i się zajmuje małym, zawsze po karmieniu mi go zabiera i łazi z nim po piętrze, żeby mu się odbiło, pokazuje mu różne rzeczy, no i go kąpie od początku, bo ja mam jakiegoś stracha, a rano mi zawsze przynosi śniadanie, bo wie, że czasami nie mam się jak ruszyć i siedziałabym wiele godzin głodna po jego wyjściu gdyby mnie nie obsłużył...
...nawet moja mam się nie może nadziwić jak się wszystko u nas zmieniło-jak Kuba się zmienił...
teściowa kupiła mi poduchę do karmienia-super sprawa...
Marcia w sumie to Ty się ścierasz w domu z teściami, mąż "na wygnaniu" nie będzie widział jak mu syn dorasta-czemu właściwie nie wyjedziecie w trójkę? Teraz Ci czas będzie szybko leciał przy dzieciaczku, ale żal ściska, że odbędzie się to bez udziału taty... swoją drogą to Ci współczuję bardzo, bo ja bym się załamała bez pomocy Kuby i jego wsparcia, mam nadzieję, że sobie poradzisz lepiej ode mnie-że faktycznie silna babeczka z Ciebie...
A co do Gosi, to ja się od dwóch dni zastanawiam co ona tak umilkła...
Mój bąbel dzisiaj taki grzeczny-ostatnio jak miał taki spokojny dzień to całą noc nie spałam... oby dzisiaj było inaczej