JEstem. Nell nakarmiona zupka siedzi w lezaczku a ja mam chwilke.
No wiec pobyt tak mi szybko minal ze nawet nie wiem kiedy, ale powiem wam ze juz tesknilam do J. i do spokoju bo tam ciagle cos sie dzialo, i Nell byla troszke pobudzona, ciagle raczki i raczki a ja nie moglam odmowic steskninym dziadkom, sasiadkom, ciotkom i innym. Wiadomo, efekt taki ze od kilku dni uczymu sie od nowa dyscyplinki, lezenia na macie, siedzenia w lezaczku itp... Dzis widze ze juz jest lepiej. Najbardziej sie wzruszylam gdy po powrocie Nell zobaczyla swoja karuzelke... byla 24.00 a ta lezala i za taaakim rogalem usmiechala sie do niej i sluchala Mozarta
Bosko po prostu. A potem grzecznie odplynela w sen az do rana
Spotkalam sie z wieloma znajomymi, wiekszosc juz dzieciatych, pogadalo sie, powspominalo, powyzalalo
i bylo lzej na serduchu.
Z Eksem sprawa wygladala tak, ze spotkal sie z corcia 5 razy, dawal jej jakies prezenciki, bawili sie fajnie, oglolnie nie moge narzekac. Wg jego ostatniego listu a raczej jego adwokatki chce mala w CO DRUGIE Swieta Bozego Narodzenia, Wielkanoc, Wakacje (miesiac)... To juz postep w porownaniu z tym co pisal kiedys, ale i tak do poprawki bo chce mnie obarczyc wszystkimi kosztami dojazdu malej itp... A w to sie wkopac ne dam. On zmienil prace ostatnio, kupil auto, widac dobrze sie mu wiedzie a na dziecko dalej zaluje, sam fakt ze placi 200 zl alimentow od 3 lat, i nie pomysli zeby chociaz raz wyslac 201 zl,
a potrzeby dziecka rosna. Nienawidze go naprawde, choc oczywiscie zachowywalismy dobre pozory dla Zuzi.
Najgorzej bylo sie pozegnac, wszyscy ryczelismy jak bobry, tym bardziej ze u mojego taty bylo podejrzenie nowotwora (dzisiejsze badania to wykluczyly, cale szczescie!!!!) . Teraz czekamy do wakacji na nastepne spotkanko.
Nell jest boska
Nie mam co o niej pisac bo nie mam z nia zadnych sensacji: je wzorowo, spi superowo, rozwija sie slicznie. Nie daje mi w ogole popalic
c.d.n.