Hej!
Jestem po bardzo bolesnym USG- dzidzi jest już tak nisko, że ledwo mój gin ją tym swoim nowoczesnym "obiektywem" złapał tzn. jej glówkę i musiał strasznie silno naciskać, żeby coś było widać. Zapytał mnie czy mam rzeczy przy sobie, ja mówię że nie wzięłam (specjalnie nie brałam torby), no to on mi mówi, żeby mąż zajechał, bo woli, żebym została ale ja powiedziałam, że te 2-3 tygodnie to już spędzę w domu, więc się zgodził i nie musiałam zostawac w szpitalu
Ale wszytsko jest takie ledwo, ledwo u mnie, faktycznie jestem już powoli jedną noga na porodówce ... Oby te 3 tygodnie wytrzymać tylko...
Wszystkie obowiązki przejeła moja mama, tata, Tomek i brat z bratową więc ja tylko leże, nawet obiadu nie goruje
Powiedzieli, że te kilka tygodni wytrzymają... oby!
No to ja lece no wyrka- tylko mam wstawac do kibelka
Ale cieżko wytrzymac, bo strasznie mnie boli TAM od tego nacisku na pochwe...i rozwierania się ... Mój gin powiedzuiał, że minimum 2 tygodnie musze wytrzymać, choć z tą szyjką i rozwarciem może nie dac rady... No to się sprężąm...
Buziaki, pa