Hej! Już jestem
Wczoraj Ewa wyszła ze szpitala ale teraz dopiero znalazłam chwilę żeby usiąść przed kompem. Codziennie całe dnie spędzałam w szpitalu-jechałam rano autobusem z Kingą w wózku, potem tramwajem kawałek, później znów autobusem. No i jak w końcu docierałam do tego szpitala, to zamienialiśmy się z mężem rolami i ja szłam do Ewy a on z Kingą jeździł po dworze (na szczęście była ładna pogoda). Kiedy Kinga była głodna, to Adam przyjeżdżał na górę pod oddział i wtedy ja wychodziłam karmić małą, a mąż szedł do Ewy. I tak przez 4 dni. Kinga się nabyła na dworze za wszystkie czasy
)))) No a teraz o Ewie. No więc nie stwierdzono u niej wstrząsu mózgu a jedynie uraz głowy. I teraz wszystko już jest ok. Ale początki nie były fajne. Pisałam Wam, że przyjęli ją w czwartek w nocy. Kiedy pojechałam do niej w piątek, to była strasznie senna, apatyczna, marudna, zupełnie bez sił, bardzo dużo spała. Taki stan utrzymał się do soboty popołudniu. Potem było już lepiej. Odzyskiwała humor i ochotę do zabawy. Przez pierwsze dwa dni nie mogła nic jeść tylko piła. Miała taką dietę bo wymiotowała. I to było chyba najgorsze. Kiedy widział, że dzieci jedzą, to ona pokazywała że też chce. Raz poszłam z nią do kuchni żeby zagotować wodę na mleko, a tam stały jakieś resztki z obiadu. Kiedy Ewa to zobaczyła to tak się strasznie rozpłakała i pokazywała na buzię, co znaczyło że jest głodna. Musiałam odwracać jej uwagę za każdym razem kiedy widziałam jakieś jedzenie na horyzoncie, nie mogliśmy wypowiadać przy niej słów typu obiad, kanapki, jedzenie itp. my chodziliśmy jeść na korytarz, żeby Ewy nie drażnić. W niedzielę już było dużo lepiej. Ewa bawiła się już z dziećmi, zaczepiała panie pielęgniarki i wszystkich innych wokół. Dopiero w poniedziałek pozwolono jej chodzić, bo do tej pory musiała albo siedzieć w łóżeczku, albo jeździć w wózeczku, albo musieliśmy ją nosić na rękach. No i w poniedziałek lekarze podjęli decyzje, że obserwacja zakończona, można iść do domku-to był dla nas najszczęśliwszy dzień w życiu
No bo my też byliśmy już tym wszystkim zmęczeni, ja-tymi ciągłymi dojazdami, Adam - nocami spędzonymi na podłodze w śpiworze, a razem-stresem, nerwami i obawą czy wszystko będzie ok. Na szczęście już chyba po wszystkim. Tak mi się tylko wydaje, że Ewa trochę jakby czasem traciła równowagę. musimy ją bacznie obserwować, bo jeśli tak faktycznie jest i będzie się ten objaw utrzymywał dłużej, to z powrotem do szpitala :-( Mam jednak nadzieję, że nie będzie trzeba.
[ Dodano: 2008-05-13, 22:06 ]
A u Kingi przez te ostatnie 4 dni nic się specjalnie nie zmieniło-śmieje się śmiesznie na mój widok, sporo śpi i ogólnie jest grzeczna. Aha zakumała trochę o co chodzi z butelka, raz jej dałam herbatkę, a dziś mleko-wypiła!!! A teraz nie dawno usnęła sama ze smoczkiem w buzi-to tez dzisiejszy sukces
Pozdrawiam Was dziewczynki. Idę zaraz pod prysznic i spać, bo po całym dniu z dwoma maluchami to o niczym innym nie marzę jak tylko o śnie
Aha, mój mąż codziennie pyta jak tam moje krocze, bo on oprócz snu miałby ochotę na coś jeszcze. Niestety będzie musiał biedak jeszcze trochę poczekać, bo moje kroczę zamiast sie goić to mi się paprze coraz bardziej. no i za tydzień pewnie ja wyląduję w szpitalu