sto lat sto lat i najlepsze zyczenia spelnienia marzen dla Dominisi, Łukasza i Joasi
![n :ico_tort:](./images/smilies/xx_tort.gif)
![n :ico_tort:](./images/smilies/xx_tort.gif)
![n :ico_tort:](./images/smilies/xx_tort.gif)
karolas moze krazyc bledne przekonanie ze akryle sa grubsze ale wcale byc nie musza. wszystko zalezy od tego kto robi i jak robi (jak lulu potwierdzila). po prostu akryl jest mocniejszym materialem (kiedys robiono z niego plomby w zebach).Ja mieszkam w Tczewie tj. 30km przed gdanskiem. a cena pazurkow to wszystko zalezy od tego ile bajerow sie w nie wlozy, ale np. z frenchem na stale to biore 75zl.
gratuluje zakupu autka
Eva fajne fotki. moj maz to by chcial Tymka na cos takiego zabrac
no i pora na moj opis porodu. niestety nie udalo mi sie zalaczyc wszystkich zdjec bo mi sie plyta nie chce odpalic. milego czytania...
[ Dodano: 2008-02-26, 11:06 ]
Jak chyba pamietacie ja mialam termin na 1 marca, wiec 24 lutego najnormalniej w swiecie polozylismy sie z F. spac. rano obudzilam sie i jakos dziwnie sie czulam. poszlam do lazienki, patrze a tam odpadl mi czop. no i ten pobolewajacy brzuch. wrocilam do lozka, Filip od razu zauwazyl ze cos jest nie tak, ale ja upieralam sie ze wszystko jest w porzadku. nie chcialam mu nic mowic za wczesnie bo on to panikarz jest i zaraz cala rodzina by byla na nogach:) kiedy w koncu wstalismy, zjedlismy sniadanko i powiedzialam F. co mi jest i wszczal alarm. obdzwonil rodzicow i... czekalismy. zadzwonilam jeszcze do kolezanki aby upewnic sie czy to objawy na zblizajacy sie porod. siedzielismy wiec i myslelismy czy to juz dzis.nie chcialam jechac do szpitala za wczesnie, ale tesciowa panikowala (maja to rodzinnie) ze mamy juz jechac bo tam polozna juz jest zawiadomiona, potem na zmianie bedzie inna wiec lepiej jechac teraz. i pojechalismy o 12.30. przyjely nas mile pielegniarki, zrobily wywiad i badanie. nie bylo mile jak wkladala mi reke... potem podlaczyli mnie do ktg, z ktorego wyszlo ze skurcze sa bardzo slabe, a poza tym na badaniu wyszlo ze mam dluga szyjke i bardzo male rozwarcie. wiec chodzilismy i czekalismy. w miedzyczasie zdarzyla sie jedna bardzo przykra historia. dziewczyna ktora przyjechala jakis czas przede mna musiala urodzic...martwe dziecko. wszyscy latali po korytarzach nerwowi, pielegniarki plakaly, nam kazali przejsc do jakiegos pokoju zeby nie widziec co sie dzieje. ale i tak wiedzielismy... ja staralm sie o tym nie myslec, tymbardziej ze wszystko dopiero przede mna.kiedy w koncu skorcze sie nasilily, polecono nam pojsc pod cieply prysznic na jakies pol godzinki. rzeczywiscie bylo bardzo milo, ale jak juz sie wszedzie pomarszczylam wrocilismy na sale. po jakims czasie jak juz byla uprzatnieta sala do porodow rodzinnych przenieslismy sie tam. dostalam pilke, bylam jeszcze raz pod prysznicem no i w koncu zdecydowali sie podac mi kroplowke. mimo ze krew cofnela mi sie w rurke, to akcja troche przyspieszyla. a byl juz bardzo pozny wieczor, ja bylam wykonczona (pilam tylko wode ktora i tak wymiotowalam) i chcialam zeby juz bylo po. przyszla jeszcze pielegniarka, ktora mnie zbadala przy okazji przebijajac pecherz plodowy. wody byly zielonkawe no i chwile po tym sie zaczelo. trzy parcia i Tymek juz byl z nami.o 1.30 26 lutego. wazyl 3400 i mial 57cm. dostal 9 punktow, jeden mniej za oddech bo troche pozniej zaczal krzyczec. kiedy dali mi go na rece ogarnelo mnie wielkie szczescie. spojrzalam na niego, byl taki malutki, ze az balam sie go trzymac. bylam tak zmeczona ze cala sie trzeslam, wszystkie miesnie mi lataly, ze ledwo w miejscu ulezalam. potem pielegniarka wziela Tymka do mierzenia i wazenia i po chwili znowu byl z nami. Filip strzelal fotki a ja cieszylam sie ze juz jestesmy we trojke. niestety nie mielismy dla siebie przypisanych dwoch godzina, bo tego dnia byl taki ruch na porodowce ze juz nastepna dziewczyna czekala na sale. wiec przewiezli nas na sale na ktorej spedzilismy kolejne dni. kiedy juz przeniesli mnie na moje lozko pielegniarka zapytala czy chce syna do siebie. oczywiscie ze chcialam. i tak przelezalam do rana wpatrujac sie w niego, na poczatku cichutko kwilil a ja trzymalam go za raczke i szeptalam ciiiii. zasnal moj maly skarb, najwieksze szczescie na swiecie... kurcze poryczalam sie... jak ja go kocham... jak dobrze ze jest...
maly Szkrab po zmierzeniu i zwazeniu
![Obrazek](http://images34.fotosik.pl/157/ff36a83cc2c181aa.jpg)
i juz kolo mamy
![Obrazek](http://images25.fotosik.pl/164/11d8f9413ba03985.jpg)