Dzień dobry moje Słonka!!! :)
Ale się za Wami stęskniłam!!!
Przepraszam, że tak nagle zniknęłam, ale przesunięcie naszego wyjazdu nad morze wyszło tak niespodziewanie, że nie miałam już po prostu czasu, żeby się pożegnać - wybaczcie :)
W sumie byliśmy nad morzem tydzień, bo popsuła się pogoda, najpierw było w miarę słonecznie i ciepło, ale potem zaczęło straszliwie wiać, więc nawet nie dało rady siedzieć na plaży, bo robiły się burze piaskowe, a pod koniec tygodnia zaczęło się chmurzyć i padać, więc stwierdziliśmy, że zerwiemy się wcześniej, bo nie ma się co kisić w tym naszym domku, skoro możemy w tym czasie zacząć się przygotowaniami na powitanie naszej dzidzi - odmalujemy pokoik etc. :)
Przesyłam kilka fotek z pięknych Dębek :)
Tu w drodze nad morze-przechodzimy przez wpływającą do morza rzekę Piaśnicę :)
tu już ostatniego dnia przed wyjazdem - spacerek nad brzegiem morza :) widzicie jakie jest brzydkie niebo i jaka jestem rozczochrana od wiatru
a tu już piękna rzeka i morze w czasie zachowu słońca :)
generalnie było fajnie, byliśmy we Władysławowie, na Helu, objadłam się gofrów, lodów, ale myślę, że spaliłam wszystko łażąc po plaży... kręgosłup dawał się we znaki, zadyszka straszliwa, ale powdychałam jodu, więc wszystko dla zdrowia :)
szkoda, że pogoda średnio dopisała, bo tak naprawdę tylko raz byliśmy na plaży prawie cały dzień, był upał i nawet się opaliłam :) Tzn. nogi, bo brzuszek biały (krem z wysokim filtrem i koszulka lub ręcznik) i od piersi w górę :) Wyglądałam przez chwilę jak flaga czerwono-biało czerwona, ale spoko... Poza tym, że ludzie zachowują się tak, jakby pierwszy raz w życiu widzieli na plaży ciężarną kobietę...
Mała dawała mi tak popalić wieczorami i w nocy, że prawie płakałam z bólu i bezsilności, że nic nie mogę zrobić, żeby tak mnie nie kopała... jak nie kopała po żebrach, albo jakichś narządach, to prosto w szyjkę, a co!! Niech mamusia sobie nie chodzi, bo po co...
Teraz też daje czadu, jak się uprze na jakieś konkretne miejsce, to potrafi pół dnia mnie tak nawalać, że ledwo żyję... wiem, wiem... nie wolno mi narzekać, ale czasem naprawdę nie mam już sił...
a co u Was? Raczej nie będę nadrabiać zaległości, Pan wyszedł na trochę, więc ja korzystam z kompa, a mam w planach poprać jeszcze pieluszki tetrowe i flanelowe oraz pościel i ręczniczki dla małej - a jutro prasowanko...