Czołem!!!
Ja podczytałam wczoraj...ale nie mam czasu pisać...
Anza współczuję...To okropne przeżycie i życzę Ci w tym momencie wiele spokoju i wytrwałości w pokonywaniu tego bólu. Niełatwo się pogodzić z taką stratą...ale jedno dobre w tym wszystkim, że chociaż poznał Igunię...mi tego najbardziej żal..i brak...Trzymaj się!!!
A moje dziecko póki co jeszcze śpi 2razy dziennie i zdarza się, że po 2godziny! spać chodzi o 20 i śpi co prawda już krócej, ale nam daje pospać prawie do 8, więc rewelka!!! i neich tak zostanie
Sikorka co do spotkania...ja mogę albo do 25lipca, albo 2połowa sierpnia, ale ja ciągle to piszę, a chętnych na spotkanie nie ma. Więc więcej się nie wypowiadam na temat
Glizdunia prześliczne zdjęcie w podpisie!!!
My byliśmy wczoraj na zakupach...Hania z dziadkami...i co? spieszyliśmy się na kąpiel, a oni wybyli i wrócili godzinę po nas do domu. ALe byłam

bo zdążyłam dosłownie biegiem zobić takie na wyjazd zakupy w auchanie, chwilę w 5-10-15, potem poszliśmy na naleśniki i do domu! oczywiście ja chciałam choć 1jeszcze sklep zaliczyć,ale J już ciągnęło do domu! a w domu nonono i czekanie na księżniczkę. Wkurw miałam totalny...
A dziś...po pracy jechaliśmy kupić młodej jeszcze jedne butki...i do znajomych. Ale było fajnie! dziewczyny nawet w miarę się bawiły i o dziwo Hanuta nie szczypała Tośki za bardzo

pukała ją tylko młotkiem w głowę
I znów nam u nich zrobiła niespodziankę....sama weszła na fotel!!! kilka razy, bo oczywiście się jej to spodobało...
w sklepie za to znów łaziła z każdym obcym człowiekiem za rękę, albo podchodziła i dawała cześć....ona mnie przeraża czasem...
Od znajomych jechaliśmy jeszcze do cioci po truskawki, na szczeście już nam oberwała...w domu byliśmy prawie o 22, młoda miała dzień dziecka i tylko ją przebrałam w piżamkę...trochę się wierci...i kwęka..ale śpi. A my? zaprawiamy znów truskawy...mam już ponad 30słoików!!! z następnej partii zrobię chyba dżem...
dobra, jutro mam 2zmianę...więc od rana zaś użeram się z córeczką

to lecę...
już dostaję nerwa przed wyjazdem sobotnim i panikuję, że nie zdążę wszystkiego...jutro będę przygotowywać nam jakieś jedzenie, w czwartek muszę poprasować...jutro jeszcze wyprać...w piątek mam po pracy fryzjera...a potem przygotuję wszystko do pakowania...w sobotę już pakujemy do auta i w nocy ruszamy...
dobranoc...
a co z
Kate????