no to i ja opisze swoj porod
termin mialam na 26 maja!pani ginekolog powiedziala ze jak nie zaczne rodzic tego dnia to mam zglosic sie na wizyte..no i mimo tego ze tak liczylam na ten dzien
nic sie nie zaczelo dziac i wyladowalismy u ginekolog!po ogledzinach i badaniu pani doktor stwierdzila ze malemu jeszcze sie nie spieszy na swiat a z badania wyszlo ze maly ma wazyc 4300 i dalej nie mozemy czekac!mialam czekac do czwartku 29 a jak dalej nic to do szpitala na wywloanie... no wlasnie...mialam caly dzienplaczliwy bylam zalamana tym wywolaniem tym ze dzidzia nie chce wyjsc na swiat i tymjak sobie dam rade jak taka duza! poszlam spacokolo 12 w nocy bo nie umialam zasnac a jak juz mi sie udalo to o 1 w nocy dostalam akies skurcze pomyslam sobie wtedy znow mnie strasz to juz nie pierwszy raz takie skurcze i lezalam dalej....za chwile znow skurczco 4 minuty ale dalej mysle sobie straszy mnie..
wstalam z lozka po jakichs 30 minutach zeby sprawdzic czy beda sie nasilac i tak wedrowlam przez kolejne 30 minut po mieszkaniu skurcze caly czas co 4 minuty( nie co 15-20 tylko od razu co 4) i coraz mocniejsze: Mysle sobie to chyba to bo juz ledwo na nogach umialam wystac wiec powedrowalam do sypialnie obudzic mojego mezusia! zawsze mowilam sobie ze bede czekac w domu ile dam rade i tak zekalismy do 5 nad ranem choc juz ciezko bylo jak nie wiem!Skurcze co 4-3 minuty wiec postanowilismy jechac!
W szpitalu wyladowalismy o 5.30 zaraz Ktg badanie no i rozwarcie na 2-3 cm!Pelna optymizmu mowie do meza kochanie pewnie dzis ujrzymy naszego skarba i jakie bylo moje zdziwienie jak rozwarcie posowalo sie 1cm co 2 godziny
bol juz byl tak mocny ze polozna o 9 zaproponowala zzo bo dzidzia duza i bole bardzo mocne i co 2 minuty wiec bez zastanowienia wzielam! i tak przelezelismy caly dzien rozwarcie posowalo sie caly czas tak samo 1cm co 2 godziny!Ale znieczulenie dzialao ajka przestawalo to dostawalam nowa dzialke
jedlismy sobie z mezem lody zartowlai i czekali na nasze cudo!ja co chwile pytalam czy to bedzie w ogole jeszcze dzis juz taka bylam zniecierpliwiona...no i czekalismy czekalismydo 23 dopiero wtedy przyszly skurcze parte!Tu juz nie podali mi znieczulenia i nie bylo juz tak wesolo jak w dzien
moj maz byl caly czas przy mnie!! pomagal mi i wspierall nie wyobrazam sobie porodu bez niego!!!Motywowal mnie do parcia kiedy juz opadalam z sil!!no i parlam ale maly jakos opornie wychodzil !Okolo 2 w nocy polozna zaproponowla porod w kucki nie umialam sie juz ruszyc ale moj maz z pomoca polznej jakos mnie wytransportowli do gory
no i tu juz poszlo lekko pare skurczy i nasz Kochany Kacperek o 2.34 byl z nami!!!!!zero naciecia zero szwow! No imaly wazyl 3850 a nie 4300 jak to wszytkim wychodzilo! Dzis juz nie pamietam bardzo tego bolu i pomimo tego ze rodzilam 25,5 godziny bylo warto i powtorzylabym to znw!Dla tekiego cudenka na prawde WARTO!!!