Po raz kolejny dziękuję dziewczynki!
Co do długotrwałych cichych dni, to powiem Wam, że bierze się to przede wszystkim z tego, że nie mieszkamy razem. Jestem pewna, że gdybym mieszkała z nim i mijalibyśmy się we wspólnym mieszkaniu to pewnie nie byłoby mowy o takich kłótniach na kilka dni.
I po raz kolejny obiecuję, że postaram się coś zmienić, a jaki będzie tego efekt? Napisze Wam po wszystkim Póki co nie rozmawiamy ze sobą nadal. Piotrek dzwonił wczoraj dwa razy, ale za pierwszym razem nie było mnie przy telefonie, a za drugim postanowiłam postawić na swoim i nie uległam. Jeśli naprawdę żałuje (chociaż pewnie i tak kiedy już zaczniemy rozmawiać to stwierdzi, że nie ma mnie za co przepraszać, bo to przecież była moja wina ) to spróbuje innej metody, żeby się ze mną skontaktować. Ja zawsze próbowałam! Jak wyłączał komórkę to dzwoniłam do domu do niego albo do firmy i nie było takiej możliwości, żeby nie odebrał, bo nie wiedział kto dzwoni
Ula, dziękuję kochana za Twoje rady, ale z jedną nie mogę się niestety zgodzić. Może to przez moją dumę? Nie odezwę się do niego pierwsza. A dlaczego? Bo zawsze się odzywałam pierwsza i piotruś tak się do tego przyzwyczaił, że teraz jak się pokłócimy to potrafi się tydzień a nawet trzy tygodnie nie odzywać, aż w końcu ja do niego nie zadzwonię Postaram się z nim pogadać, a jak nie dotrze do niego to, co będę mówić, to podam mu wydrukowane moje i Wasze posty, żeby sobie poczytał. Może to jakoś zadziała, chociaż pewnie dostanę burę, że piszę na jego temat na "jakimś tam forum" i że obrażam go i krytykuję przy innych, itd. itd.
Wierzę, że z Waszym wsparciem rzeczywiście uda mi się to szczęście. Jak nie z nim to bez niego. Byleby dać szczęście Kubusiowi. Buziaki