miałam znowu kiepską noc... boshe, te ostatnie tygodnie są naprawdę okropne...
najpierw męczyła mnie zgaga, potem moja Mała zaczęła znowu się tak "wyprężać", że bolało OKRUTNIE i musiałam trzymać się za te miejsca, które mi się "wybrzuszały" i trochę przyciskać, bo inaczej pękłby mi chyba brzuch, a jak udało mi się usnąć, to obudził mnie dziwny ból w podbrzuszu, którego nigdy wcześniej nie miałam... Wszystko tak, jakby mi się napięło, a bolało tak strasznie, że nie mogłam się ruszyć, zmienić pozycji - NIC... az się zaczęłam zastanawiać czy Mała nie chce przypadkiem zrobić mi niespodzianki imieninowej, bo to za kilka dni...




Trwało to może ze 20 min. jakoś tak falami i nie wiedziałam czy to są skurcze (mówiłam Wam, że ja na pewno wszystko przegapię), czy mam liczyć czas, a jeśli tak, to w jaki sposób, kiedy nie jestem w stanie sięgnąć nawet komórki leżącej obok na fotelu...


W końcu przeszło, a ja usnęłam, dzisiaj jest już ok...
Czop nie odchodzi, fakt, mam bardzo dużo takiego białego śluzu, może nawet ostatnio więcej, niż dotychczas, ale w ciąży to chyba normalne - co nie zmienia faktu, że jest to okropnie niekomfortowe i jest tego tyle, że potrafi mi wkładka nie pomóc... łłłeeeeee....
no, mam nadzieję, że to nie było nic groźnego i się więcej nie powtórzy, a Mała poczeka do urodzin Tatusia :)