Witajcie Kobietki
U nas bez zmian. Pulpecik Patryczek rośnie. Waży już 5,5 kg. Najgorzej, że dokarmiać go muszę. No a on poczuł, że z butli fajniej się je niż z cyca, bo nie trzeba wcale pracować i teraz nie chce mu się ciągać piersi. Więc się katuję odciągając pokarm do flaszki aby jak najdłużej jadł moje mleczko... Ale jest już taki fajny i zabawny. Uśmiecha się, kiedy do niego rozmawiam i tak jak rybka, bezgłośnie do mnie rozmawia. Czasem uda mu się wydać też jakiś dźwięk.
Pyza nadal gania w pampersach ( niestety), czasem mam dosyć jej gadania przez cały dzień
. Dosłownie zasypuje mnie zdaniami. I chyba by mogła nas sprzedać i jeszcze nieźle zarobić. Przemądrzała jest, ale w dobrym sensie. Ostatnio grała z Mężem w piłkę i w końcu mówi do niego "Grzesiek, co ty robisz?". Normalnie uśmiałam się
.
Jutro idziemy z Patryczkiem do kardiologa na echo serduszka. Mam nadzieję, że będzie ok.
Wiecie, jakoś nie mam czasu na siedzenie przed komputerkiem. Troszkę tylko poszalałam na Allegro kupując Pyzuni ciuszki
. Nie mam jak wyjść z dzieciaczkami na zakupy, więc dostanę je do domu.
Kinga w niedzielę o mały włos nie wpadła pod samochód. Wychodziliśmy od moich rodziców z podwórka na ulicę i ona biegiem na jezdnię.
.
Maggie, dobrze, że już czujesz się lepiej.Piękne foteczki Antosia.
Iza, jesteście teraz oboje z Markiem poddenerwowani. Kończycie budowę, chcecie to zrobić szybciutko. On się stara, mieszkacie oddzielnie, a to też nie sprzyja dobremu nastrojowi Twojemu i Marka. Trzymaj się, Kochana, jeszcze troszeczkę...
Kristi, fajnie, że się wyjazd udał. I zdjęcia super. Ależ te Twoje dzieci rosną. Marcusek coraz bardziej podobny do Nicole.
Aginka, współczuję śmierci bliskiej osoby. Życie nie jest sprawiedliwe...