ah no dziewczyny juz jestem...i dalej niepocieszona....
ale zaczne od poczatku...kilka tyg. temu...moze juz nawet 2 mce minelo odkad zauwazylam na ciele tak 10cm nad biodrem drasniecie..no i pomyslalam ze sie gdzies nadzialam i spoko...i tak jakos ono nie znikalo....choc moze jest ciutek mniejsze?nie wiem juz sama....no i jakos sie tym nie przejelam specjalnie....i mam to do dzis....z tym ze wytracila mnie sytuacja z moim dziadkiem u ktorego w ubieglym tyg. wykryli raka malzowiny usznej...bo zaniedbal wlasnie cos co mu przypominalo strupek po ukaszeniu komara

...no i na szybciora do wyciecia i to prywatnie bo nikt sie tego podjac nie chce i wogole przykra sprawa...i ja pomyslalam ze ta plamka dziwna to moze sie w koncu z nia cos zaczac dziac albo juz sie dzieje a ja oczywiscie nic nie robie bo boje sie lekarzy jak ognia

....i po burzy mozgu,i placzach i wogole...juz wszystkie scenariusze przerobilam chyba i plakac sie chce...A. mowi ze nic z tego zlego nie bedzie...no ale co z nas za lekarze?....i poszlam do przychodni bo czym predzej tym lepiej nie?i kazali mi isc do pielegniarki i ta mnie dzis przyjela i powiedziala ze nie wyglada to tak zle ....mam poczekac jeszcze 2 tyg i isc do specjalisty-podala mi jgo nazwisko i tyle....no i chyba sie wybiore niedlugo...bo niby pocieszajace ze nie jest to takie"nasty" ale ona nie ma pojecia co to jest...no coz tylkopielegniarka nie?.....ach z tych nerwow to zrzucilam kilka kg. bo ani jesc ani spac nie umie....
bylismy dzis tez na szczepieniu z Maycia...szczepionka ta na 13mcy niby...no i byl ryk niesamowity choc ciutek lepiej niz ostatnio tylko ze tym razem nawet nie pozwalala sie ukluc...tak zwiewala...pielegniarka w szoku byla ze taka waleczna jest....teraz poszla spac biedaczka ale widac ze bola ja nozki...probowala zerwac plasterki ale plakala przy tym okrutnie wiec zostawila to w koncu...
Jagodka,urocza focia w podpisie....a jaka szczuplutka nasza Jagodka!!
