Jestem... Pomyślałam, że wejdę tylko podziękować Wam kochane przyjaciółki za pamięć i za to, że jesteście ze mną w tej strasznej chwili
Myślę jednak, że należy Wam porcja informacji co ze mną. Byłam dzisiaj w szpitalu. Niestety potwierdzili, że dzidzia zmarła ok 6 tygodni temu. Ze względu na to, iż nie mam żadnych objawów poronienia, mam zgłosić się w środę, powtórzą USG i wyniki krwi, żeby mieć 100% pewności i dostanę tabletki, którą wywołają poronienie. Jeżeli to się nie powiedzie, wówczas czeka mnie zabieg (tego boję się najbardziej). Nie mogą dłużej czekać, aż organizm usunie martwy płód drogą naturalną ponieważ trwa to zbyt długo i mogłoby dojść do zakażenia mojego organizmu, do krwotoku lub innych nieprzyjemnych niebezpiecznych dla mnie sytuacji... To chyba tyle. Wiem, że to tylko suche fakty, zero uczuć, ale na razie tylko na tyle mnie stać. Jest mi bardzo ciężko. Mam Tomka i Oscara (bez nich bym umarła). No i stały kontakt z moim tatą oraz przyjaciółką Asia (przez skypa).
Pozdrawiam Was wszystkie i całuję i dziękuję za ciepłe słowa na gg