Tosia-nie daj sie chorobie:)
Orzeszkowa witam i gratuluje corki
nie tylko nerwow sie najadlam, teraz juz jestem troche spokojniejsza ale jak jutro mala zobacze to sie rozrycze na bank tylko troche "nastraszylam" nieladnie dyrektorke, ze jak wlos malej z glowy spadnie, jak tylko sie dowiem o jakims "incydencie"... to pozwe zarowno szkole, jak i rodzicow tego chlopca no coz, w obronie naszych dzieciaczkow wszystkie jestesmy jak lwice w buszu obiecano mi specjalna uwage w stosunku do carmen i tego malego. zobaczymy zle mi z tym, ja szkole uwielbialam i nienawidzilam... bo mialam problemy przystosowawcze (dokuczano mi) a z drugiej strony ciagnelo mnie do innych dzieci i szukalam akceptacji, ktora w jakis tam sposob uzyskiwalam... kurcze, normalnie sie we mnie przewraca, jak sobie pomysle, ze moje dziecko MOZE cierpiecOsita, nic nie napisałaś o tym czy udało Ci się przenieść Carmen do innej klasy.
no co ty przynajmniej nie ja ale dzieki...zawsze tak madrze i pięknie umiecie obrać w słowa myśli.....
zawsze tak madrze i pięknie umiecie obrać w słowa myśli.....
Podpisuję się i ja pod tymno co ty przynajmniej nie ja ale dzieki...
Cierpienie jest surowym nauczycielem dla tych którzy umieją przyjąć od niego lekcje.Przepraszam tych, których zraniłam... Dziękuje tym którzy pomogli mi znieść cierpienia jakie mnie spotkały. Wybaczam tym, którzy sami mi ich przysparzali i którzy nadal mi to czynią. Wole sama cierpieć niż patrzeć jak inni to robią, a zwłaszcza bliskie mi osoby. Gdybym mogła wszystkie cierpienia świata przenieś na siebie, by inni mogli żyć bez nich, zrobiłabym to bez wahania. Bo żyję dla innych, a nie dla siebie...w szpitalach napatrzylam sie na tyle cierpienia, ze po prostu sie uodpornilam. i tyle
Wróć do „Ciąża, czyli nasze 9 miesięcy”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość