No ten żłobek to lepiej moje dziecko przeszło niż ja. Teraz już śpi, bo dzisiaj spała w żłobku tylko godzinę. Powiem wam, że czekałam 10 min w samochodzie przed żłobkiem, bo akurat obiad dawali i nie chcialam jej odrywać. Wchodzę, dzieci odbierane przytulają się do mam i tak wiszą na nich, to się spodziewam też czegoś takiego, a moje dziecko wyniesione przez panią i mnie nie widzi. Ogląda wszystko w koło, a mnie nie widzi. W końcu pani mnie się pyta: pani jest mamą? Ja, że tak. Dopiero jak zaczęłam mówić i pani mówi Amelką zobacz mama, skupiła się na mnie i rączki do mnie. Nawet się specjalnie nie tuliła. Pani pochwaliła, że aniołek i że nawet łezki nie uroniła, grzeczna i kochana i w ogóle super. Ale nie chciała spać po śniadaniu, tylko jak reszta dzieci. Usnęła bez smoczka, co mnie zszokowało. Pospała godzinę, dali smoka i poleżala chwilę i musieli ją zabrać do zabawy. Oczywiście problem z jedzeniem, bo nie chciała. Trochę zjadła pomidorówki, a sosikiem pluła i nic, tak więc niedojedzone dziecko. Ale wyszłam z nią ze żłobka, szcześłiwa, jak zobaczyła mój sachód to mało sobie nóżek nie połamała. A w domu chętniej chodziła niż raczkowała i nauczyła się nowego słowa: bach. Czyli na dzień dzisiejszy jest ok., ale jeszcze nie zapeszam.
Tak więc na razie plus, ale jak mi powiedziała pani kierownik, tak będzie dopóki nie załapie, że jest odwożona do żłobka i wówczas się zacznie. Tak więc poczekam. W sumie to moje dziecko dzielniejsze ode mnie.
Dzięki dziewczyny, że mnie wysłuchujecie, a raczej wyczytujecie.
Jak będziecie się umawiać na Bielanach, dajcie znac, to podjadę, ale pewnie beż Ami. Oczywiście, o ile nie będę pracować lub nie będę na uczelni.
A Patryczek, o taka noc, to współczuję, ale raz na jakiś czas może sie zdarzyć.