Asika, cieszę się, że pomysł podpasował
Evik, mnie również przykro, że nie masz pozytywnych relacji z rodzoną mamą... Moja też bywa upierdliwa, daje dobre rady(przynajmniej w swoim mniemaniu dobre)... Ale sobie przypomnę, że kiedyś zachowywała się tak jak ja, mówię tylko :zapomniał wół, jak cielęciem był... I to kończy dyskusje, czasami zupełnie niepotrzebne... rozumiem ją, bo też wychowuję swoje dzieci tak, żeby moich przeszłych błędów nie powielały, bo chcę im zaoszczędzić porażek, łez i bólu... Ale ja nie mam już nastu lat, wobec czego rady mamusi czasem głośno odpieram...
O mojej obecnej ciąży dowiedziała się od mojego męża... Ja nie byłam w stanie jej o tym powiedzieć... Obawiałam się ostrej krytyki, narzekań i stukania się w czoło
Niegrzecznie zwaliłam to więc na ślubnego... A on powiedział jej tak: Kontynuując tradycje rodzinne uprzejmie informuję, że spodziewamy się trzeciego potomka...
I wiecie co...? Zero krytyki, zero nieodpowiedniego słowa... do dzisiaj tak jest... Mąż i moja mama kochają się, ale stosunki między nimi określiłabym jako lekko napięte... Jak coś mamie nie pasowało, zawsze mnie atakowała, pod jego nieobecność... W pewnym momencie powiedziałam sobie DOŚĆ i męża o tym poinformowałam... Powiedział jej wtedy przy najbliższej okazji, iż wolałby, żeby wszystkie spory odbywały się pod jego obecność... I od tamtego czasu mam jakby spokój... Nie atakuje mnie już, kiedy jestem sama... A z nim prowadzi taką debatę, jakby na jakimś wiecu byli...
Lew z Lwem... Ta kombinacja jest co najmniej groźna
Magda, zdrówka i przyjemnego kulania się do
jedyneczki
Osita, nasi chłopcy zmowę jakąś mają chyba...
Mój daje mi poleżeć i postać... Jak siadam, zaraz kankana odstawia
Dałam dzisiaj córci brzuszelka do przytulenia jak siedziałam... Dostała kopniaka w ucho i powiedziała: Nooooo, Konstanty.... Tylko wyjdź, a ja Tobie pokażę, kto tu rządzi...
Synuś jak to usłyszał, mało ze śmiechu nie padł...
Powiedział : A on co? Zachowuje się, jakby u siebie był...?
Powoli to moje nastoletnie szczęście zbuntowane przyzwyczaja się do sytuacji... Nawet moje łóżko dzisiaj złożył w czasie, kiedy byłam na zakupach
[ Dodano: 2008-09-20, 14:18 ]
Tosia, nienawidzę Dyskontu Biedronka, ale tam właśnie kupuję parówki Culineo... Są na tyle twarde, że nie rozłażą się w piekarniku... Ich naturalna osłonka po zdjęciu z flaka jest po prostu idealna...
A ja - złośliwie- jeśli zdąże rozłozę i stól. Wiem ze czasem jestem wstrętna, ale momentami dobrze mi z tym
Kobietko kochana... Jeśli mogę wtrącić... Kręcisz bata sama na siebie... Robiąc ostentacyjnie pewne rzeczy dla swojego świętego spokoju, żeby być pewną, że na czas to będzie wykonane, czy po złości: bo ja tobie pokażę, że sobie bez ciebie dam radę - utwierdzasz go w męskim przekonaniu, że nie jest Tobie do pomocy potrzebny, bo przecież świetnie sobie radzisz... Mężczyzna w takich wypadkach jest jak dziecko, szybko się do wygody przyzwyczaja... A Ty będziesz się "świgać", prychać, złościć... Dokąd to Was zaprowadzi...?