Czesc dziewczyny!!!
Stawiam
i
z okazji 8 miesiecy Dawidka.
Piszecie o wozkach- my dostalismy wozek wielofunkcyjny od meza siostry. Ja bardzo chcialam kupic, ale jak zobaczylam w jakim stanie jest ten uzywany-wygladal jak nowy, to az zal bylo kupowac, teraz nie zaluje tej decyzji, bo Dawidek jezdzil w nim 6 miesiecy, a wydac 760zl na pol roku to glupota, chyba ze musielibysmy to wtedy nie ma innego wyjscia. Teraz mamy spacerowke BD Walker i jestem z niej bardzo zadowolona, super sie prowadzi(fajne w spacerowkach sa te obracane kola).
Oczka Dawidek nadal ma niebieskie i tez czekam kiedy mu sie zmienia, bo ja mam zielone a maz piwne.
My syropek- panadol podajemy przy zabkowaniu, bo Dentinox Dawidkowi juz nie pomagal.
Jola_85, kuruj sie kochana!!!
madziarka81, witaj i zagladaj czesciej!!! Duzo zdrowka dla Martynki i trzymam kciuki za Patryka, zeby powrot do przedszkola obył sie bez placzu.
mz74 pisze:Wlasnie sie dowiedzialam ze szykuje sie weselisko w rodzinie, wczoraj moja siora sie zareczyla, ale sie ciesze
gratulacje dla siostry
madziarka81 pisze:Misia czytałam z zapartym tchem i myslałam ze juz pogratuluję
ale nie martw się na pewno wam się uda, może jeszcze nie czas i musicie troszkę poczekać??? Trzymam kciuki
Tak jak juz wczesniej pisalam- planujemy dzidzie jak Dawidek skonczy rok lub dwa, ale nie zabezpieczamy sie w zaden sposob, wiec co bedzie to bedzie, tylko ten test nas tak zmylil i juz sie nastawilismy ze jestem
, wiec jak drugi pokazal tylko jedna kreske to troche smutno bylo, ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.
madziarka81 pisze:to z Martynką będzie siedziec teściowa.
a wlasnie Madziu jak tam z tesciowa?? widze ze juz w miare dobrze, jesli Wam pomoze i zajmie sie Martynka.
A my wczoraj mielismy jakis pechowy i zakrecony dzien. Dawidek caly czas budzil sie w nocy, krecil sie, chodzil po lozku, i chwilami strasznie plakal, pozniej pieklam miesko na obiad- zaczelo mi sie przypalac (nie wiem czemu, bo nigdy mi sie to nie dzialo), a tatus siedzial z Dawidkiem u gory, tzn. Dawidek w lozeczku a tatus przyszywal guziki do materaca, nagle slysze krzyk meza: Dawidek i huk, przerazliwy placz, pedze do gory jak szalona, zaraz czarne mysli mi w glowie, okazalo sie ze Dawidek wypadl z lozeczka
, na szczescie nic mu sie nie stalo, upadl na plecy, glowa nie uderzyl, ale na pewno bardzo sie wystraszyl, bo ja normalnie zawalu dostalam. Pozniej jakis gosciu przeszedl do nas pytac sie czy go przenocujemy, wszedl nam do domu, jak do swojego, jakis dziwny byl. Chwile po tym tesciowa przyleciala do nas zeby moj M poszedl, bo jej kolezanka miala wypadek(chciala skrecic do nas na podworze, a babka wjechala jej w tyl) i to na szczescie koniec szalonych niespodzianek na niedziele. W dodatku Dawidek jest strasznie od wczoraj marudny, zauwazylam ze idzie mu nie tylko jedynka, ale i dwojka gorna, wiec strasznie cierpi.
Nie wiem czy mialam cos jeszcze napisac...., ale pisze juz tego posta od 7:30, jak mi sie cos przypomni to napisze.
milego dnia, u nas pogoda paskudna...