dobry!!!
pisze od taty z laptopa, kurcze, ma inna klawiature i przyzwyczaic sie nie moge
moj kompik narazie chyba w kwarantanne musze wrzucic
cos mi poszly teraz sterowniki dzwieku i, co gorsza, nawet zainstalowac nie moge, bo cos sie wiesza
zloma chyba sformatuje
bylam dzisiaj rano u lekarza i wiecie jaka jest suuuuper??? bez osluchania, bez spojrzenia w gardlo powiedziala, ze i tak tylko paracetamol moge brac
wielka mi znachorka...
serwuje sobie zabojcze dawki wit C w postaci cytryn, bo tutaj wit C w innej postaci (to jest farmakologicznej) nie wystepuje. no, chyba ze kropelki dla dzieci
odnosnie owocow pestkowych i cytrusowych - co kraj, to obyczaj. tutaj od 4 mca zycia zaleca sie podawanie dzieciom... soku pomaranczowego. jest jednym z pierwszych wprowadzanych produktow po mleku... to samo dotyczy w ogole diety. glownie, nie zaleca sie jedzenia tego, co powoduje wzdecia U MATKI (czyli kapusta, groch, fasola..) i tych, ktore powoduja zmiane smaku mleka (brokuly, szparagi...). takze powstrzymac sie od miesa wieprzowego, ale to ... w pierwszych DNIACH zycia dziecka. raczej nikt tutaj nie zwraca uwagi na owoce, co wiecej, bedac w szpitalu po cc pierwszym deserem ktory dostalam byly... CZERESNIE
nie powiem, pycha, bo w maju czeresnie to naprawde przysmak, ale w sumie bylam w szoku. jednak pokusie sie nie oparlam
mala nie miala ani wiecej ani mniej wzdec po owocach pestkowych, przewaznie miala wzdecia z ... przezarcia. niewazne, czy przez tydzien bylam na zupce babcinej (czytaj rosolku) czy obzeralam sie czym popadnie. duzo nam dawaly codzienne masaze brzuszka i cwiczenia nozek, ale ogolnie, mala miala kolki od czasu do czasu, jak wiekszosc dzieci, i to nie tylko przez pierwsze trzy mce. gorzej wspominam jej usypianie niz kolki
a powiem wam, ze swiat sie nie moge doczekac, bo junior powinien byc juz na jakies 99% na swiecie a ja nie zamierzam poscic
za duzo smakolykow
moze nie bede sie obzerac jak zwykle, ale tez nie mam zamiaru dlubac widelcem po pustym talezu i tylko o chlebku i barszczyku (nie doprawionym) siedziec....
a! korzystajac ze mam laptopa podlaczonego pod net, wkleje wam opis porodu
napisalam juz jakis czas temu, ale jakos zawsze zapominalam przeniesc dane...
[ Dodano: 2008-10-01, 22:15 ]
Obiecalam wam, juz jakis czas temu, opis porodu carmen :) jak wiecie, mam hiperprolaktynemie i nawet nie wiedzialam ze jestem w ciazy, bo okres wiecznie mi sie „spoznial”, tak wiec ciezko bylo okreslic wiek dziecka na podstawie OM. No ale wyznaczono te date na 13.05, z zastrzezeniem, zebym sie przygotowala na wczesniejszy porod, to jest, w okolicach 5.05. ciaze znosilam b. Dobrze, o wiele lepiej niz teraz ;) wiec jak nie urodzilam 5, to sie nie przejmowalam, jak nie urodzilam 13, tez nie ;) w koncu 19 maja wieczorem poczulam skorcze, takie delikatne, ale b. Wyrazne i regularne. Poczekalam kilka godzinek i pojechalismy do szpitala, tam sie okazalo ze nie ma rozwarcia (to jest bylo na 1 cm :P ) i powiedziano mi, zebym sie zglosila za te kilka tyg kiedy juz nadejdzie termin ;) wspomnialam, ze termin minal, towarzystwo w szoku (bo brzusio byl maly) no i wsadzili mnie na oddzial... tam w nocy skorcze oczywiscie sie poglebily, w sensie, ze staly sie bardziej bolesne. Ale ze nie bylo akcji (rozwarcia) to wszystko sie rozeszlo po kosciach, ok 5 rano sie skonczyly skorcze (przez prawie caly czas bylam pod KTG, a to kurcze tragedia bo ruszac sie nie bardzo mozesz) i moglam „odpoczac”... az do 6, kiedy to wiadomo – temperatura itp. Itd. ;) tak wiec nocka z glowy, nast. Dzien to niedziela wiec nic nie robili, a ja padnieta musialam przyjmowac gosci. W pon lekarz mnie obejrzal, zrobil masaz szyjki... oj, bolalo. Rozwarcie nadal na 1 cm, po masazu nic, tak wiec lekarz stwierdzil, ze znow „pomasuje” - bolalo jak cholera, bo szyjka byla juz naruszona, a facet ciagal mnie jak krowe dojna wrrr! Powiedzialam, ze boli, a ten z tekstem: a ponoc kobiety ze wschodu maja opinie silnych, ale po tobie to chyba zmienie opinie... ufff, wkurzylam sie i odwarknelam: za to hiszpanie maja opinie hardych bykow, ciekawe czy zmienie opinie po kopnieciu cie w jaja... wyciagnal natychmiast lape i zrobil sie milszy, to jest – pozegnal sie :P po drugim masazu zero akcji...
wtorek. Z rana... 1 cm rozwarcia. A! W nocy byly skorcze, ale nauczona doswiadczeniem, nic nie powiedzialam i dobrze, bo oczywiscie przeszly w polowie nocy... kolejnej bezsennej. No wiec wtorek, skoro nie bylo akcji a przyznalam sie do nocnych skorczy, postanowiono na zel zmiekczajacy szyjke... wszystko pieknie ladnie, po ok pol godz jak mnie naszly bole krzyzowe... jak tylko ktos otworzyl drzwi od pokoju, to mialam ochote go zabic, bo „wiaterek” mi przeszkadzal nawet. To byly urodziny mojego taty, j. Stwierdzil, ze cos jest nie tak, zawolal lekarza i po badaniu (ok godz po dostaniu boli) stwierdzili ze nic sie nie dzieje i dali kroplowke ze srodkiem przeciwbolowym. Na haju pochlonelam torta urodzinowego ;) wzieli mnie na usg, tam lekarz stwierdzil, ze gdyby to od niego zalezalo, to od razu poszlabym na stol – nie bylo wod plodowych praktycznie a mala wg wskazan wazyla ok 3500 gr, co jest dosyc spora wartoscia tutaj, gdzie dzieci rodza sie przewaznie do 3 kg lub niewiele powyzej. „moj” dowcipny lekarz stwierdzil, ze poczekamy, ze moze sie ruszy...
sroda. Rozwarcie z rana... 1 cm. Porodowka, oksytoscyna. Cewnik i przebicie wod plodowych, po czym wielki ochrzan dla pielegniarki za niewykonanie zadania... bo wody nie bylo nawet do zbadania! Ona przebila pecherz, ale wod plodowych nie bylo... czekalo mnie widmo suchego porodu. Kroplowka robila swoje, po jakis 2 godz ktg wykazywalo skorcze regularne, silne itp., lekarka szczesliwa zaglada miedzy nogi i ... zapytala, czy czekamy, czy idziemy na cc... rozwarcie bylo na.. 1 cm ;)
na stole znow powtorka z rozrywki, przygotowano mnie szybko, pol godz pozniej chirurdzy komentowali: no, pojdzie szybko, te siedmiomiesieczne przynajmniej szybko wychodza. Siedmiomiesieczne??? kazali scichnac bredzacej babie, wiec siedzialam cicho, a oni ze tna... nie tnijcie, ja jeszcze nogi czuje!!! zaczeli sie smiac, bo juz przecieli ;) za chwile slysze: kurcze, mowie ci zebys pchal!! ja??? ja pcham, mocno! To ty masz ciagnac!!! sie przestraszylam, ze cos nie tak, anestezjolog mnie uspokajal... nagle cisza... no to ja puls juz w zenicie.. ale wszyscy sie gapili z otwartymi buziami, a ja nie wiedzialam, o co chodzi! A chodzilo o to, ze carmen miala duza glowke po prostu jak na siedmiomiesieczne dziecko :P oficjalne dane porodu: 25.05.2005, godz. 14:15, waga 3890, wzrost 50 cm... skala apgar 9 pkt... jak mi ja pokazali.. to pierwsze co pomyslalam: tesc zmartchwychwstal, a pierwsze co powiedzialam: no, nikt mi nie powie, ze to dziecko listonosza – jest identyczna jak tatus!!! byla sliczna... naprawde. Taka rozowiotka, w ogole nie plakala (stad 9 pkt), taka okraglutka, paczusio... sliczna po prostu, nie przypominala mi noworodkow ze zdjec ;) wygladala raczej jak kilkudniowy juz bobasek, hihiihihi. Pozwolili mi dac jej buziaka i tyle mojego, buuuu!!!
tatus zobaczyl ja jakis czas pozniej, to jest z godz pozniej. Pierwsze co pomyslal: boze, jak juz uroda jej nie obdarzyles, niech przynajmniej bedzie dobrym czlowiekiem ;)
Carmen przy narodzinach nie plakala.. zabrali ja na sale noworodkow, po czym stwierdzila, ze ploca trzeba cwiczyc :P mnie przewiezli na sale pooperacyjna, niedlugo po tym przyszedl pediatra... Pani aniu, corka jest na 100000% zdrowa, a juz plocom to nic nie brakuje... wspolczuje, sasiadom tez :P wie pani, ja po prostu musialem stamtad wyjsc, raczej nie odwiedzam pacjentek po porodzie od razu, ale.. na noworodkach nie da sie wytrzymac, bo mala nie chce sie uspokoic... a jak ucichnie na chwile, to kwilenie reszty wydaje sie dzwonic cisza w uszach :)
tak wiec moje ukochane malenstwo, które ma juz ponad 3 lata, bylo dosyc „charakternym” niemowleciem – nie chciala sie urodzic, bo dobrze jej w brzuszku bylo. Pozniej nie chciala plakac, mimo klapsa w dupsko... bo nie. Ale potem jej sie odwidzialo, a ja stwierdzilam, ze po prostu dobry pan bog wiedzial co robi, dajac dziecku sile rozbudzenia gluchej matki...
teraz mam nadzieje, ze bedzie ... szybciej :P tamten porod byl meczacy, nie ze wzgledu na bol, ale ze wzgledu na wszechogarniajace zmeczenie. W nocy mialam skorcze, które przechodzily samoistnie, a w dzien wizyty i „wspomaganie”. Nie mialam czasu odpoczac... tak wiec jak mi powiedzieli ze cc, to myslalam, ze babeczke wycaluje – dla mnie oznaczalo to koniec „wedrowki” porodowej... rach ciach i bedzie malutka. Teraz czuje, ze bedzie naturalnie, pod warunkiem ze bedzie rozwarcie. Jak nie, to powiem od razu ze cc. Nie chce sie meczyc przez tydzien!!! skorcze juz sa (przepowiadajace, bo b. Niereguralne), a szyjka jest dluga, twarda i o rozwarciu nie ma mowy. Wg lekarzy, znajac moja historie kliniczna, jesli przenosze i bedzie ten sam stan, od razu wrzuca cc, bo wiadomo, ze nic nie zdzialaja :) mam 80% szans na cc, ale tez az 20 na naturalny porod, ciekawe jak bedzie :)
[ Dodano: 2008-10-01, 22:16 ]
PS. dziewczyny, pochwalcie sie juz swoimi pokoikami dla dzieci, jak macie, ich kacikami, lozeczkami, wozkami... no wiecie, typowo niemowlecy swiat.... jesli ktoras ma juz cos z tego