Masz niezłego "syfa" w kompie, kochana... Zanim go sformatujesz, zajrzyj do Avasta, czy ma jakieś pliki w leczeniu... Jeśli tak i są tam jakieś Trojany, tudzież inne sześciany, podaj mi ich nazwę... A jutro znowu zrób loga i mi go wyślij... Coś grubego tam siedzi...cos mi poszly teraz sterowniki dzwieku i, co gorsza, nawet zainstalowac nie moge, bo cos sie wiesza
Porodu Tobie nie zazdroszczę... Tyle dni być skazaną na mękę i w efekcie końcowym cc się doczekać...? Koszmar...
Ja o swoich porodach już trochę napisałam... I chcę o nich zapomnieć... Nie zapomnę jednak bólu... Próg bólu mam wysoki, niełatwo mnie złamać, ale tamto było nie do opisania... Pamiętam, że po porodzie synusia, pielgrzymki na swoją salę miałam... Co rusz jakaś mamusia, albo położna przychodziła i pytała, która to się tak darła... Jak powiedziałam, że ja i synka pokazałam, głupie uśmiechy im z twarzy znikały...
Przy córci, obudziłam lekarza z drugiego końca porodówki... To on pierwszy się na mnie położył, żeby małą wypchnąć... A delikatnie mówiąc, gębę mi dłonią zakrył i drugiego o pomoc poprosił...
Nie mam najmniejszego zamiaru czegoś podobnego po raz kolejny przechodzić... Więc jak tylko Kostek osiągnie wg mojego gina - "choćby tylko" 4 kg, będzie ciął i tyle...
Tylko kurka, nie mogę rodzić w żaden poniedziałek, bo on wtedy dyżur u siebie w prywatnym gabinecie ma Mam wpisaną w kartę ciąży cesarkę, rozić będę w jego szpitalu, ale wiecie... Swój to swój...