Dzień dobry, piłeczki
Tosia, może nie będę tak często, ale zaglądać będę, rzecz jasna
Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie
My z mężem mamy taki niepisany układ, że życie toczy się podczas jego obecności prawie tak samo, jak bez niego... Już niedawno pisałam, że nam sama jego obecność w domku czasem wystarcza... Rozejrzysz się, a on tuż obok... Można "kocham cię" wprost dziesiątki razy powiedzieć, nie wyklikać w telefonie, czy na klawiaturze... Idziesz do kuchni, wracasz, do pokoju, a on tam ciągle jest
I znowu "kocham cię"... Moja mama ostatnio stwierdziła, że jesteśmy ostatnimi wariatami na tej ziemi, bo w tych czasach to rzadkość... Może tak, może nie... Mamy ała na swoim punkcie i daj Bóg, żeby to się nigdy nie zmieniło
Z dolegliwości ciążowych mam też tylko zaparcia i rosnący brzuszek
Dzisiaj w nocy wyprowadziłam męża z jego połówki pod ścianę
Trudno mi było na siusiu przez niego przeskakiwać, choć to taki chudzina
Ale wyniósł się bez protestu
Na zaparcia nie pomaga mi totalnie nic... Zestaw witamin i kwas foliowy, na który do końca jestem skazana zrobił swoje... Moje kiszki ich nie lubią
No ale trzeba
Mężu po dokładnej analizie wzrokowo-dotykowej brzuszka powiedział: Karol, matko moich dzieci, co tam rośnie za wielkolud...??? Ty wyglądasz jak zawsze, ale brzunio wielki okrutnie... Nie da się w minutę całego wycałować
Czy Ty masz jeszcze w co się ubrać...??
Ot, facet...
No co tam rośnie...? No to co zasiał
Wszystkim kulającym się i leżącym robaczkom miłego dnia... Dla rodzin przede wszystkim zdrowia...
[ Dodano: 2008-10-08, 08:33 ]
Kasiu, nie przejmuj się tymi kilogramami... Mamy czas, kiedy możemy sobie na odrobinę (żeby tylko?
) szaleństwa pozwolić... Po porodzie kilka wyrzeczeń i znowu w swój rozmiar wskoczymy