Amelka dalej kasszle jak najęta. W nocy miała takie ataki kaszlu, że się bidula budziła. A do tego bardzo się pociła i od rana na nowo rozwolnienie. niby przestała kaszleć i katar nie taki juz jak było, ale teraz to drugie.
Polska wczoraj wygrała, tak więc cala impreza sąsiadów chyba przeniosła się na miasto. Uff, a zapowiadało sie naprawdę gorąco.
Nawet dziecko zza ściany jakieś spokojne, chyba już się nauczył spać sam, a może znowu śpi z nimi. Nie wiem.
Tak mi żal tej mojej córci. I wiecie co, ja to nawet nie wiem czy mogę ją na dwór zabierać, bo jest tak ślicznie i ciepło. Na katar to wiem, że można, ale na ten jej kaszel, to nie mam pojecia co zrobić. I jeszcze to, że ona nawet jak miała trzydniówkę, to temperatura sięgała maksymalnei 37,8 i nigdy powyżej. Nie wiem czy to dobrze, że ona prawie nigdy nie ma temperatury.
A co do babci. Cóz to jest kawałek, bo w sumie prawie 70 km (autostradą). Ale oni nigdy nie przyjeżdżaja i tak to już z nimi jest. W sumie to już się przyzwyczaiłam, tylko czasem się wściekam z takiego podejścia. U mnie w domu było inaczej i dla moich rodzicow nie jest problemem przejechać 120 km. wiochami. Ale skoro to wszystkim w rodzinie odpowiada, to nie będę się wyłamywać i przejmować. tylko czasem mnie denerwuje mój M, który na każde pierdnięcie jest, a nasze potrzeby przesuwa na dalszy plan i wychodzi z założenia, że dzieci muszą się dostosować do rodziców. W sumie coś w tym jest, ale nie wtedy kiedy zakłada sie własną rodzinę. Ach szkoda gadać, lekarz w rodzinie, a i tak żadnego z tego pożytku. tylko czasem tak przykro, że nie zainteresują się i nie przyjadą. Przecież mają naprawdę wygodne samochody i nawet za paliwo nie płacą. Ale jak ktoś nie chce, to nie przekonasz takiej osoby, bo znajdzie milion dwieście wymówek. PRzykro też, że nawet nie zadzwonią i nie zapytają jak tam Ami, a dobrze wiedzą, że chora. Ale co tam, co kraj to obyczaj.
Jak ja ci Aga zazdroszczę, że możesz sprzedać dziecko dziadkom. Ale się ucieszyłam, bo dzisiaj przyjeżdżają moi rodzice i znowu Amelci nie będzie, bo będą się znią bawić.
Przepraszam dziewczyny za te moje żale.
Anitko mój pies też nie szczeka, ale to inna bajka, bo ona jest z rasy nieszczekającej, tylko sapiącej, śliniącej się, bekającej i puszczającej bąki

Jak każdy buldog. Ale z tego co wiem to boksery też raczej nie szczekają, za to cierpią na te same przypadłości co buldogi, tak więc witam w klubi.