podam przepis, tylko najpierw musze na necie znalezc i przetlumaczyc
no i gafe strzelilam oczywiscie
ja krokiety uformowalam, jak to pan maz kazal, zdziwiona ze jakos inaczej zrobil niz zwykle i okazalo sie, ze on tutejsze pulpety przyzadzil
masa podobna, smak troche inny, zasada powiedzmy ta sama
ok... przepis z netu
skladniki:
2 szklanki bulionu (domowy lub z kostki)
1 szklanka mleka
1 szklanka maki (zwyklej)
ze 2 duze garscie miesa pokrojonego w kostke, wczesniej ugotowanego. moze byc np wedlina, albo jak wam zostana np schabowe, kurczak... cokolwiek. moze byc nawet ryba. tyle, ze musi to byc wczesniej w jakis sposob przetwozone: ugotowane, uwedzone... no, dobre do spozycia "na surowo"
1 cebula
2 jajka
bulka tarta
olej (oliwa z oliwek)
sol i pieprz
i cos co nazywaja "nuez moscada", co przetlumaczyl mi tlumacz jako galka muszkatalowa
wykonanie:
podsmazyc na wolnym ogniu drobno posiekana cebulke na oliwie, az sie zazloci. dodac 2 szklanki wywaru, szklanke mleka i szklanke maki, z tym, ze make dodaje sie po troszeczku (bechamel
). powoli mieszac, zeby nie powstaly grudki z maki... dodac kawalki mieska
i przyprawy (do smaku) , ciagle mieszajac az masa zrobi sie gesta i "kremowa" i latwo odchodzi od patelni. jesli masa jest za rzadka, dodac maki, jesli za gesta - mleka (lyzke lub dwie...).
przelozyc mase do innego naczynia i zostawic do ostygniecia. najgorsze, za nami
jak masa wystygnie, uformowac krokiety (tutaj robia je w formie takich podluznych glutkow, najlepiej zrobic kulki i pozniej troche splaszczyc
). uformowane, obtoczyc w jajku i w bulce. ja przewaznie jedna reka mocze w roztrzepanym jajku, wrzucam na talerz z bulka i wtedy druga reka posypuje ta bulka... inaczej, strasznie sie wszystko swini
a sporo wychodzi
dobra, teraz trzeba usmazyc
jedni mowia, ze takie obtoczone krokiety odstawic znow do lodowki, inni ze mozna juz smazyc... ogolnie, zimne miesko na goracy bardzo tluszcz sie nie rozwali
smazy sie toto na glebokim tluszczu (jak frytki) i to bardzo, bardzo goracym. trzeba uwazac, jak sie wklada krokiety, zeby olej zbytnio sie nie schlodzil, inaczej beda sie rozwalac. usmazyc, az sie zazloca, wyciagnac na talerz z papierkiem do odsaczenia cholesterolu i gotowe
pycha z czerwonym barszczem (po polsku
), z surowka, z ziemniaczkami polane sosem... jak kto chce.
te mase "surowa", co sie odstawia do wystygniecia, mozna mrozic!!! my czasami, jak mamy duzo miesa, to robi J. te mase na krokiety, rozkladam ja w 2-3 pojemniki i do zamrazarki.
pulpety podam, jak wroci J.
bo to jego wymysl
ogolnie, do miesa, ktore by nie bylo, dodaje bulke tarta i mleko, sol i pieprz, pietruszke, sporo posiekanego czosnku i tyle. robi taka gesta mase i pozniej smazy tak samo jak krokiety... ale ze moge cos pochrzanic, to wole sie upewnic czy czegos nie pominelam
bo ze mnie kucharka marna...
oto mieszkanko Kostka akrobaty
no, inkubator niezly, ale dla takiego krola to trzeba palac miec, nie???
jesli chodzi o mala, to na nia nie ma sposobu
nie pomaga ani ignorowanie, ani karcenie. trzeba wyczuc, w jakim jest nastroju bo w rozne dni (w zaleznosci, dlaczego jest niegrzeczna) rozne taktyki trzeba obrac... jesli jest po prostu zmeczona, trzeba cierpliwosci, duzo spokoju i mimo ze tlucze na oslep, "ukochac", wtedy sie uspokoi i przewaznie zasypia w 5 sekund. jesli jest nieznosna bo mucha na odcisk nadepnela, wtedy robi wszystko, zebysmy sie na nia zloscili (krzyczeli, ukarali, bili, cokolwiek, ale zebysmy sami z rownowagi sie wytracilil), czyli trzeba ignorowac wtedy. a jak jest furia malpia, zeby zwrocic na siebie uwage, trzeba huknac lub nawet klapsa dac, zeby uziemnic
wszystko pieknie ladnie, jak sie ma czas... ale jak sie spieszysz, nie mozesz zadnej z taktyk zastosowac, bo one po prostu sa czasochlonne. ech...
karolcia,uwazaj na mame i baw sie w gluchy telefon, nie zaszkodzi
evik, a ty pogratuluj dziadkom od nas szybkiego dochodzenia do siebie!!!
ania, gratulacje i dla twojego dziadka za prezent dla malego