Hej!
widzę, że dziś średnio z humorem...szczególnie u
Lady i
Jagódki...oj, kochane życzę Wam więcej szczęścia!!!
Doris ja mrożę...ale jak wekuję to gotuję tak ze 20minut. jedzenie najczęściej wkładam w słoiki gorące i zalewam wodą tak do 3/4wysokości słoików...a potem normalnie studzą się i już. A Kinia super!!! szkoda że placuszki jej nie podesżły...ja bym zjadła...
Jeśli o święta chodzi, to ja mam poplanowane mniej więcej co chcę kupić...i miałam to już robić...ale jak zwykle nonono w tyle...no ale już od listopada będziemy kupować więc spoko. Za to jedzenie gdzieś w połowie listopada zacznę robić...jeju, coraz szybciej mi mijają lata!!!

dopiero były wakacje, a tu zaraz święta, sylwester...na którego znów nei ma planów...wiem, że nasi wspólni znajomi się umówili, a nam nic nie proponują...przykro mi jest, bo niby tacy dobrzy znajomi, raz już byliśmy we 3pary i było super...a teraz? wystawili nas...szkda

chcę też na jakąś fajną imprezę...ale z kim...i gdzie....?
sory, że dziś tak oschle...ale jakoś nie mam weny...pozwoliłam Hani oglądać bajkę, a ona trwa i trwa////

chcę już ją położyć i mieć spokój...dziś mam nienajlepszy humor...
idę...trzymajcie się...
i brawa dla Krystka za nowe słowa!!!
moja bestia kumata pobrudziła sobie ręce jedzeniem i jej kazałam iść wytrzeć w ścierkę...Boże, jakie to roczulające jak ona od razu wie co i jak i leci do ścierki się pucować!

a teraz mówi "apsi" że upsy daisy...hehehe...muszę ją iść myć...a ta zła że baja się kończy...
buziaki!