hej kobietki - prześledziłam Wasze historie i moja się troszkę różni... Tzn. ja już wiem, ze na pewno będę miała problemy z utrzymaniem ciąży (z zajściem podejrzewam, ze nie bo dotychczasowe 2 ciąże zdarzyły się, gdy względnie uważaliśmy
. Taka moja uroda. Z Jagą od 6 tyg. byłam na zastrzykach i lekach - najpierw krwiak się zrobił, potem w 20 tyg. zaczęła się walka nie na żarty, bo szyjka mi się skróciła, pojawiło się rozwarcie i było realne zagrożenie wczesnym porodem, wtedy równoznacznym ze stratą dziecka... przeleżałam 3 m-ce w szpitalu, kolejne w domu - ciągłe kroplówki, łózko wyprofilowane tak, ze głowa musiała leżeć niżej niż pupa, zakaz zupełny wstawania z łózka...to był horror. Ale udało się
Miałam nie donosić ciąży do 30 tyg. a Jaga w końcu urodziła się po terminie. Zawdzięczam to własnej determinacji, opiece męża, a przede wszystkim - ukochanemu lekarzowi
Niestety z bliźniętami historia zaczęła się tak samo - ogromny krwiak..na tego jednak żadne zastrzyki i leki nie działały. W 9 tyg. serduszka przestały bić...bo nie było im czym oddychać...
Najgorsza jest świadomość, ze to były zupełnie zdrowe dzieci...tylko ten cholerny krwiak...
mój lekarz kazał mi się wstrzymać min. 3 m-ce i najlepiej kolejne 3 po to by zyskać sił (jestem osobą wysoką i b. szczupła - generalnie kazał mi przytyć
) po to by mieć czym walczyć z krwiakiem. a ze taki znowu się pojawi...prawie 99% szans...
Teraz zaczynam robić wszystkie badania (jest podejrzenie, ze to przez hormony tarczycy) a za 2 tyg. wizyta u gin. i badania czy wszystko ok. Potem moze ruszymy...
Może, bo u mnie właśnie komplikuje się wszystko przez syt. zawodową. Miesiąc temu dostałam awans - zostałam dyrektorem działu. Praca jest rewelacyjna, bo daje mi ogromne możliwości spełnienia i rozwoju, ale nie wiem jak dam radę ją pogodzić z ciążą. Już mam zapowiedziane, ze jak tylko pojawi się pozytywny wynik testu to od razu łóżko w domu, albo jak będą ślady krwiaka - szpital...