Asik - wiadomo, bo my jesteśmy fajne, a Ty nasza jesteś- czyli też fajna
HIHIHI, glupawka forumowa?? mi dzisiaj babka jak krew pobierala, to tez malo sie nie poplakalam ze smiechu.... glupawka mnie wziela... otoz, mialam isc naczczo. zadzwonilam o 7 w jakich godzinach przyjecia - od 8 do 10.. dziecko panu mezowi wyszykowalam do szkoly, panstwu sniadanie przygotowalam i z bula i woda pobieglam na autobus. o 9 na miejscu, pani mila bardzo dala mi numerek - tylko 60 osob przede mna... drgawki mnie juz braly, pani laskawie pozwolila wode popic ale tak jak po operacji - moczyc usta...
naczekalam sie ponad 2 godziny
wchodze - na 6 stanowisk pracuje JEDNA osoba
reszta sobie gada i tylko narzekania na ich ciezki los slychac... a za mna w kolejce jakies 50 osob przynajmniej
no coz, pani krewke pobiera, ja do niej, ze to tragedia po 11 byc o suchym pysku i bez popicia wody a ta... ze PRZECIEZ PANI NIE MUSI BYC NACZCZO I MOGLA PIC DO WOLI
no kurcze, zeby nie plakac, zaczelam sie histerycznie smiac. pop..ny kraj
wyniki za tydzien u endo...
mialam tyle czasu, ze sobie poszlam wizyte u neurologa przy okazji osobiscie zalatwic (no wiecie, baba w ciazy, polamentuje to moze sie zlituja
). no i sie zlitowali - powiedzieli ze na ten rok nie ma juz miejsc, zreszta, zgubil im sie (!) kalendarz z zapisami no i zapisuja w takim razie na przyszly rok
ale tez nie od razu, bo kalendarza jeszcze nie maja a system sie zawiesil wiec wysla wizyte listem
wydaje mi sie, ze czasami zyje w jakims koglu-moglu
ale pani przejela sie chyba, bo powiedziala ze z jakas tam jolka pogada i postaraja sie jeszcze zeby lekarz w listopadzie mnie zobaczyl, bo skoro od tego moze zalezec rodzaj porodu... a! pani byla na tyle wszechwiedzaca, ze rzucila mi tekstem: a od kiedy to neurolog wie cos o porodach?? jakby sam rodzil... dyskretnie podsunelam jej mysl, ze kobiety juz sie wyzwolily, niektore nawet dostaly pozwolenie dosiadania do komputera i rozmawiania z petentami
a jeszcze inne zostaly neurologami i matkami..
kurcze! pizza sie pali!!!