Jestem dziewczyny.....Ledwo zywa ale szczesliwa jak diabli
Niewygodnie mi pisac bo leze i jakos tak pisze boczkiem.......
Jeszcze troszke i przetransmitują nas na położnictwo.
Dzięki wielkie za dobre słowo, trzymane kciuki i gratulacje!
To nie był przeciez pierwszy raz ale emocje są takie wielkie, ze az nie wiem jak wam to wszystko opisac. Tyle godzin, straaasznie długo, cięzko, miałam chwile zwątpienia, wypłakałam sie lekarzowi w mankiet, doprowadziłam męza do rozpaczy......ale potem, jak malutka wylądowała na moim brzuchu.... O jezu dziewczyny, pisze to i płacze, ona jest taka sliczna, taka słodziutka, malenka i bezbronna, i juz własciwie nie pamietam tego piekiełka porodu i jakbym musiała przezyłabym to wszystko jeszcze raz.
To wszystko jest absolutnie nie do opisania....
Porod jak juz wiecie nie nalezał do najłatwiejszch, ale smac mi sie teraz chce, a i położne jak przychodzą to sie smieją ze mnie, bo mi cały czas dokuczały, ze jakies szalenstwo mnie chwyciło. Albo siedziałam rpzy kompie albo gadałam przez telefon. Boze, umyłabym im podłogi na oddziale, byleby tylko cos robic, nie mogłam lezec ani siedziec spokojnie...musiałam byc w ruchu.
Pielęgniarki sie smiały i mowiły ze jak nadal bede tak rodzic jak rodze to moge robic wszystko co chce, nawet spiewac (chyba to był komplement z ich strony, bo starałam sie to zniesc dzielnie). Spiewac nie spiewałam, ale w pewnym momencie tanczyłam z moim męzem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jeszcze troche a rozkręciłaby sie impreza...
Mam taki mętlik w głowie ze pisze strasznie chaotycznie, moze potem uda mi sie to jakos poukładac.
Patrze na moją córeczke i patrze i patrze i patrze........Chyba zwariowałam