Jestem, kochane... Dopiero teraz, ale miałam transport do domciu, więc się zasiedziałam po ginku u szwagierki...
Z wizyty u gina wygląda to tak... W piątek musowo muszę iść na tę śmieszną wizytę do por.diabetologicznej... Już nic z tym nie zrobią, bo za późno mi ten cukier wyskoczył, ale mam wołać o glukometr... Żeby gin przy porodzie wiedział, jakie wyniki były i ewentualnie przy zbyt wysokich cesarka pod pełną narkozą...
Cc murowane... Kostek ma już 3900 i ani myśli się zatrzymać... Wg USG urodz
iłam tydzień temu
Poryczałam się ze śmiechu
Tym bardziej, że szyjka dalej zamknięta...
Słowo daję, gin zgłupiał
No ja myślę, mnie też by ręce opadły
Powiedział, że jestem jakaś nienormalna i mam już wyjść, jak on jeszcze ma kilka pacjentek bez ataku śmiechu przyjąć
Ale dziś diametralnie zmienił swoje zdanie o donoszeniu do terminu...
Rzekł, że nie ma zamiaru pięciokilogramowego olbrzyma ze mnie wyrywać, więc przynajmniej tydzień wcześniej mnie na umówiony dzień weźmie...
cholerka, a tak chciałam później... No cóż... Siła wyższa... Nie będę protestować, bo to nie ma sensu... Tylko nic mi się przez tę zmianę jego decyzji nie zgadza... Mężu nie da rady wcześniej urlopu wziąć...
Szwagierka zamiast niego przed porodówką czekać będzie... Ech... Zbuntować się...?
Evik, mnie już słów brakuje na tego Twojego chłopa... Tym bardziej, że jak napisałaś, szczególnie z mamą zżyty nie jest... Jak mu coś w domu nie pasuje, to niech to wygarnie, porozmawia z Tobą, uzgodnijcie jakiś kompromis a nie, on podwija ogon i do mamusi leci!!!
Aniu, łóżeczka są przeważnie 120/60... Do takiego nie ma problemu z materacem... W razie czego, patrz na te wymiary bardzo uważnie...
Spadam teraz do łóżeczka... Chciałoby się powiedzieć - szkoda, że nareszcie, ale pomimo wypełnionego po brzegi dnia i wieczoru, wcale śpiąca nie jestem... Tylko może brzusio już od siedzenia na udach ciąży
spokojnej nocki, kulotka