czesc laseczki
u mnie po "imprezce" - jestem padnieta, bo mimo ze "Nic" nie robilam to takie siedzenie meczy. najwazniejsze ze carmen wniebowzieta z kolezankami byla
syf w domu zostal tragiczny, ale co tam. jutro "sie posprzata"
obiad zostal, wiec luzik.
tosia, za te slowa o wyprowadzce to bym sie nie odzywala dluuuuuuugo. wyprowadzilabym sie, i owszem, do drugiego pokoju. oznaczaloby to raczej: zapomnij o sniadaniach, zapomnij o obiedzie, zapomnij o mnie. wystawilabym mu lozeczko do pomalowania, jako ze polowe roboty odwalilas jednak. istnieje rownouprawnienie, nie??
wiesz, dobrym sposobem jest napisanie listu ze wszystkim co cie zabolalo, z wyrzuceniem z siebie tego co cie meczy i wyjasnieniem dlaczego postepujesz tak a nie inaczej. bedzie dziecko, nie bedziesz miala czasu na sniadania dla niego... zreszta, nie bedziesz miala na poczatku pewnie czasu na prysznic w spokoju
bedziecie potrzebowali koordynacji i ... wspolpracy. musisz mu to wytlumaczyc, ale krzykiem ani klotnia sie nie da, a u mnie z doswiadczenia ci powiem, ze listy byly jedyna forma ktora docierala do J., przynajmniej na tyle, ze przeczytal...
raz zrobilam taki numer, ze jak wrocil z pracy nie czekalam. zamiast mnie - list. przerazil sie nieziemsko... szukal mnie i w ogole, a ja na zakupy poszlam
powiedzial wtedy, zebym mu takiego numeru wiecej nie wyciela, bo byl naprawde przerazony (tak jakbym mogla gdzies uciec
w obcym kraju, bez jezyka, bez odpowiedniej kasy
ale faceci nie mysla na szczescie
) pamietam, ze wtedy mu wytknelam, ze gdyby nie byl bez winy, to by sie nie musial o nic martwic tak wiec byly przeprosiny no i ogolnie bylo ciekawie wtedy
godzenie sie jest czasami najprzyjemniejsza strona klotni
ale powiem ci, ze gdzies od 4 lat listow nie pisze
a jestesmy razem 5,5 roku
na poczatku byly zgrzyty, pozniej bylo jeszcze wiecej, az w koncu chyba przyzwyczajenie bierze gore i jakos tak po prostu robisz to co jest wygodniejsze - to jest np u mnie pewnie skonczyloby sie na tym ze ja bym te sniadania mu przygotowywala DLA SWIETEGO SPOKOJU. choc to nie jest rozwiazanie, wiem
aniafs, mowily jaskolki, ze najgorsze sa spolki
moj tata w koncu neta sobie zalozyl z kablowki (vectry) i idzie niezle, chcial radiowo ale cos tam byl problem na bloku
zrezygnowal ze stacjonarnego i dzwoni przez skype, ma kom i do niego na kom sie dzwoni... i w sumie slysze ze coraz wiecej ludzi tak robi
paranoja w tej pl, ja place 42€ brutto, mam 6mega (bo stara umowa, teraz jest 20), w cene wliczona jest linia telefoniczna (abonament) i WSZYSKIE ROZMOWY miedzy stacjonarnymi (krajowe, nie wliczajac numerow specjalnych tych 800....). miesiecznie wygadujemy przez telefon ok 12-16 godzin
a ja jestem z tych, co niecierpia dzwonic
tata jak slyszy ile placimy i ze jeszcze sie wsciekam jak transfer spadnie, to sie wscieka strasznie
dobra, kulotki, ide sie turlac do lozeczka
Karola, jutro cie stara nonono zwac bede, dzis jeszcze ciesz sie MLODOSCIA