haha...to Was pogodzę dzewczyny
myślę, ze każda z Was ma po troszku rację, choć skłaniam sie sama w swoich metodach do
mikusi bardziej (hahha moze też z racji zawodu
). Po prostu i tak Kubuś będzie się uczył czytać od nowa za kilka lat i tak - bez wzgledu na to ile słów zapamięta teraz
To zupelnie jak z siusaniem. Ja sadzałam Jage na nocnik jak miała poł roku i jedyne co robiła to kojarzyła do czego on służy co nie znaczy, ze była gotowa by go używać. Na rok z niego zrezygnowała i sama wróciła jak była gotowa mając 1,5 roku
Wiecie...ja myśle, ze po prostu dziś rodzice balansują na granicy pewnego niebezpieczeństwa w bodźcowaniu dzieci... Zrozumiałe jest, ze chcemy wszyscy by nasze dzieci rozwijały się jak najlepiej, ale to nie znaczy - jak najszybciej
Trzeba zcahować zdrowe granice. Sama rozmawiałam kiedyś z panią która doktoryzowała się z psyhologi rozwojeowej dzici i mi opowiadała jak stymulowala swoja córeczkę do szybszego rozwoju od samego urodzenia. Dziwczyna w wieku 4 lat plynnie czytała, liczyła, w wieku 7 lat opanowała cała tabliczkę mnozenia. Oczywiscie też przez zabawę - bo inaczej się tego dziecka nie nauczy. I mi mówiła, ze teraz z perspektywy czasu patrząc uważa, ze zrobiła swojemu dziecku krzywdę - przyspieszyła jej rozwój o przynamniej dwa lata...ale pytanie... - po co?
kobietki - każda z Was jest świetną mamą i tak wychowuje jak serducho dyktuje