Dobry wieczór, kochane...
Przepraszam za zasiany u Was przeze mnie niepokój
Dziękuję za troskę... Miło, jak ktoś się martwi...
Wczoraj już nie wpadłam, bo faktycznie, mężuś wrócił i już czasu zabrakło... A dzisiaj od 6tej
rano Misiek przy kompie siedział... Niedawno go dopiero wywaliłam, bo już oczy na zapałki musiał trzymać... Samodzielnie musiał jeden program stworzyć na poniedziałek... A ponieważ on należy do typków, co to zaczną i tego samego dnia skończyć muszą, musiałam i ja wytrzymać bez kompa... ale zapewniam Was, że w sos to mi wcale nie było...
Do 16tej siedziałam w kuchni... Mężuś w domku, to i jedzonko bardziej pod niego szykowane... Ale porobiłam już wszystko, nawet na kolejny wyjazd... Ledwie dycham... Mały leży, właściwie opiera się główką o wątrobę... Wyprostować się nie idzie, siedzieć źle, leżeć też źle...
W nocy też się nawstawałam, żeby po kilka kropelek upuścić...
Jak już, to niech leci strumieniem, kurka blada... Woda mi się zatrzymała w nogach... Chlam litrami, a mniej niż połowę z tego oddaję
No cóż, wytrzymać trzeba... I tym oto dziwnym sposobem już całkiem pogodziłam się z tym, że będzie synuś wcześniej
Już mi wszystko jedno, byle zacząć się czuć jak człowiek... Kostek wyrośnięty ponad miarę, to już może ze mnie wychodzić
Wyszłam dzisiaj na zakupy i co mnie kto widział, to dziwił się, że ja jeszcze na nogach... A co, kurka,na rękach mam chodzić...?
Byłoby wygodniej, bo nóżki bolą i ledwie co w kozaki wchodzą... A kupowałam najszersze z możliwych... Nawet mężuś miał problem, żeby mi je dobrze na girki wciągnąć...
Aniu, z łóżeczkiem na pewno zdążysz... Ja zamówiłam przez Allegro od ARTI , zapłaciłam w ten wtorek, a wczoraj wieczorem był z nim kurier... Szybko strasznie... Jakby wiedzieli, że wysyp tuż tuż...
Moja koncepcja przestawiania gratów uległa całkowitej zmianie... Polatałam jeszcze raz z miarą i nic nie będę musiała usuwać, żeby nas pomieścić
Musimy tylko i wyłącznie stół wzdłóż ustawić, obok łóżeczko i po sprawie
Młody poszedł właśnie przewietrzyć mózgownicę, a jak wróci, weźmie się z tatusiem za robotę
normalnie, mówię Wam, Misiek zmienił się nie do poznania... Ciągle pyta, jak się czuję, czy mi czegoś nie podać, łóżko na noc robi... Chciał mieć nawet swój wkład co do koloru łóżeczka... Jak mi pranie z pralki wyciągał ostatnio, a były to ciuszki Kostka, każdy przed podaniem go mnie został dokładnie obejrzany... Skwitował: teraz to ale bajery szyją
A jak mu pokazałam koszuleczki i kaftaniki jeszcze po nim, przyłożył do brzusia i mówi: młody, czy Ty w to wejdziesz...?
Witam serdecznie spóźnioną z terminem
Motylka i prącą do przodu
Milutką Ananke, wiadomo, już się wkręciła
Kasiulek, zło z oczu bym tej durnej położnej posłała za takie głupie zagrywki...
Nie mogła normalnie sama przekazać, że wszystko ok...? A może to ta z tych, co dziurę w całym wiercą...?
Najważniejsze, że wszystko w porządku...
Paccoyo, gratuluję
Dziewuszki, zapewniam Was, że znajdziecie czas dla siebie przy maleństwach... Zarówno te z jednym, jak i te z dwoma... Mam co prawda dzieci odchowane i samodzielne, ale dla matki zawsze się nawet brzy takich dużych brzdącach coś do zrobienia i dopilnowania znajdzie... Jednakże potrafiłam zawsze czas na swoje zajęcia znaleźć... I teraz też tak będzie... Z początku może Wam być ciężko, ale szybko sobie wszystko tak zorganizujecie, żeby o sobie nie zapomnieć...
Dwie godzinki temu zadzwoniła do mnie starsza siostra i mówi: Karola, będę BABCIĄ!!! I w ryk...
Myślałam, że wreszcie posikam się jak trzeba...
Jej pierworodny niespodziankę uszykował
Chłop ma 24 lata, to się trzeba było liczyć z tym, że kiedyś radosną nowinę przekaże, a ta wariatka ryczy...
40 lat ma, to czas, no nie...?
Obiecuję, że będę tu jeszcze dzisiaj...
Teraz trochę ogarnę i wezmę się za kolację... My też w domku siedzimy w Andrzejki... Ale na szczęście mam mężusia do rana w poniedziałek, to nie będzie mi przeszkadzało, że z brzucholkiem nigdzie się nie wcisnę...