kobietki, ja miałam swojego czasu podobny problemik, nawet nie wiem czy można to nazwac podobnym, bo mój P ze mnie nie szydził w ten sposób i nie mówił ze jestem brzydka itp... nigdy chyba by sie nie odważył nawet tak powiedzieć
ale miał w swoim życiu taki okres, ze próbował mnie zmienić i z jednej strony wyszło nam to na dobre a P nauczyło ze mam swoje zdanie i ma je uszanować
ale od początku:
jak łapie mnie typowa jesienno-zimowa deprecha to czasem nie chce mi sie ani układać jakoś super włosów, ani malować jakoś specjalnie, ale to nie był problem, bo P zawsze powtarza ze nie musze sie wogóle malowac...
problem tkwił natomiast w ubiorze...
ja lubię aktywnosc, dalekie spacery z psem, wygoda to dla mnie nr1
no jakoś nie wyobrazam sobie spaceru z moim prawie-pitbullem majac na nogach szpilki
nienawidził jak zakładałam adidasy, luźne spodnie itp...
on uwielbia szpilki których ja nienawidzę
najlepiej chciałby zebym ich wogóle nie zdejmowała, zawsze miała obcisłe spodnie i wydekoltowaną bluzkę, a najlepiej mini...
zakładam obcasy i taki szykowniejszy ubiór ale odpowiednio do okazji wyjscia z domu
lubie sie odstroić jak wychodzę na piwo, do znajomych, do kina, na uczelnie itp...
nie unikam wcale elegantszego ubrania i nie chodze cały czas na sportowo...
poprostu ubierałam sie odpowiednio do sytuacji
i tu był konflikt, bo mój men uważał że zakupy w Auchan należa do takich sytuacji a ja miałam nieco odmienne zdanie na temat śmigania po kafelkach w szpilkach
na szczęscie ten okres jest za nami i mam nadzieje ze nie wróci, bo myśle ze poradziłam sobie z tym problemem, a P musiał iść na kompromis
zmienił zdanie od kiedy to ja zaczełam marudzić, wybierać mu ubrania w których ma chodzić i chwalić jego kupli - zrozumiał wtedy czym jest "wolna wola"