W końcu nadrobiłam zaległości.
Maili jeszcze w końcu nie wysłałam bo jakiś błąd mi się pojawił i mam spróbować póżniej więc czekam.
Sikorka, było mi potrzebnych 10 i na razie tyle mam ale jak będę jeszcze potrzebować to się zgłoszę, dziękuję.
Sikorka, a w tym wierszyku to nie znam z tym łepkiem. Mam mi tak nie mówiła.
ladybird23, u nas dzisiaj -13 więc zimno ale rano trzeba było wyjść do pracy. A za Twoją pracę trzymam kciuki.
Juli, to byle do poniedziałku i wreszcie będziesz znała prawdę i będziesz wiedziała co z tym zrobić. Bardzo chętnie bym się z Tobą spotkała. Niestety na razie nie bardzo mam kiedy, ale mam nadzieję że nam się uda w niedalekiej przyszłości poznać.
jagodka24, pamiętam jak mieszkałam u rodziców to też rano umierałam z zimna. Niestety trzeba to przetrwać.
doris, no oby Kinia dzisiaj lepiej jadła. A może ma takie dni mniejszego apetytu?
A miałam pisać co u mojej mamy. No cóż tata wrócił i jak na razie wszystko zaczyna się układać. Długi powoli spłacają ale kasy teraz mało (chociaż i tak więcej niż jak mama była sama) a tu jeszcze w weekend siostra ma 18-tkę. Widzę że samopoczucie się jej bardzo poprawiło od powrotu ojca więc jestem szczęśliwa że jest jej dobrze. Ale do taty jeszcze nie mam zaufania całkowitego i denerwuje mnie to że wtrąca się w rozmowy telefoniczne moje z mamą. Wrrr...
Krystek nam ostatnio między świętami trochę chyba pochorował bo prawie tydzień miał biegunkę. Byłam z nim na pogotowiu i dzwoniłam do mojej lekarki no i kazali brać smectę, lacido i tyle. Chyba że byłoby coś gorzej. Na szczęście od niedzieli już mu przeszło i teraz to tylko w nocy czasem płacze tylko nie wiem czy to od zębów czy brzuszek go boli.
Jestem szczęśliwa bo M. ma wolne raczej do końca tygodnia (chociaż odbije się to na wypłacie

) i Krystek jest w domu. Rano jak wstał to M. mówił że mnie szukał po domu, ale jak M. mu powiedział że jestem w pracy to zaczął po nim skakać :) A ze złych rzeczy to to że nauczył się wymuszać i najgorsze to to że zachowuje się najgorzej jak jestem w pobliżu (tak mówi mama) bo w dzień jest raczej grzeczny a jak ja przyjeżdzam to płaczek i ciągle musi mieć mnie w zasięgu wzroku, nawet łazienki nie mogę zamknąć bo jest płacz
No to się rozpisałam
